HomeCo napisałemPublicystyka(Polski) Wojna o tożsamość

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

o

Nie jest odkrywcze stwierdzenie, że wiele postaw, pojęć oraz figur historycznych w sposób bardzo konkretny i polityczny przepływa ze świata wyobrażonego ku realnym wyborom, postawom i decyzjom politycznym. Tożsamość narodowa jest zbudowana na kulturze. Z szeroko pojętej kultury jak z materiału tworzy się tkanka więzi we wspólnocie spajanej językiem, pamięcią historyczną oraz systemem wartości. Ważną częścią tak rozumianej kultury narodowej jest z kolei przekaz literacki. W polskiej tradycji XIX i początku XX wieku literatura była szczególnym spoiwem narodowym wobec braku własnego państwa i zrujnowanego przez zaborców systemu państwowego.

O ile literatura buduje wspólnotę o tyle jej budulcem są emocje. O takich emocjach nie sposób nie pisać z perspektywy socjologicznej, analizując procesy zachodzące w społeczeństwach polskim i ukraińskim u progu niepodległości. Od kilkudziesięciu lat socjologia amerykańska, a w ostatnich latach również polska zajmują się problemem emocji w życiu zbiorowym1. Nie sposób oddzielić emocji od politycznych wyborów i kreowanych przez kulturę postaw a w konsekwencji systemów wartości. Idea narodowa, tożsamość, wspólnota są utkane z delikatnej materii emocji.

Częścią literatury polskiej odnoszącej się do politycznych sporów z sąsiadami jest tzw. literatura kresowa, o której dość szczegółowo pisał w swojej monografii Bolesław Hadaczek2. Zarówno literatura kresowa (pamiętniki oraz fikcja literacka odnosząca się do terytoriów utraconych przez Polskę w wyniku Traktatu Ryskiego z 1921 roku) jak i pisarstwo beletrystyczne z gatunku „ku pokrzepieniu serc” kształtowały w okresie XIX i na początku XX wieku postawy polityczne, tworzy pewien schemat postaw patriotycznych, kanwę dla umocnienia się narodowych mitów. Literatura patriotyczna, rozwijająca się na Kresach po powstaniu styczniowym pełna była ilustracji konfliktów interesów w opozycji do wspólnoty interesów. Tego typu dzieła kultury narodowej ukształtują pokolenie, które podejmie walkę o niepodległość u schyłku I wojny światowej. Młodzi Polacy i Ukraińcy wykształceni na dziełach swoich wieszczy narodowych będą formować polityczną rzeczywistość zarówno orężem, występując przeciwko sobie, jak i w sojuszach i kompromisach.

Splecione losy narodu polskiego i ukraińskiego warto rozumieć czytając tę część literatury, która miała silny wpływ na polaryzacje stanowisk oraz fundowanie postaw patriotycznych.

  1. Literatura kształtująca postawy i polityczne wybory

Po Powstaniu Styczniowym, kiedy Polaków spotykały represje ze strony zaborców, stawali się jednocześnie świadkami formowania młodych nacjonalizmów – ukraińskiego, litewskiego czy białoruskiego, w którym dostrzegali bardzo często zagrożenie a nawet rodzaj prowokacji czy intryg (administracja Franza Stadiona we Lwowie, czy Petersburskiej administracji wobec ziem litewskich i białoruskich).

W pracy Michała Jagiełły3 na temat polskiej recepcji odrodzenia narodowego u siąsiadów spotykamy wiele niedopowiedzianych historii, czym autor zmusza nas do pogłębienia refleksji nad naszymi podstawowymi pytaniami pojawiającymi się w zderzeniu z ukraińską myślą polityczną. Razem czy osobno? To pytanie nie o drogę, która jest już widoczna za horyzontem rozpadających się imperiów – Austro-Węgier, Rosji i Prus. Razem czy osobno? – to kilkuletni dyskurs na łamach prasy, w broszurach i publikacjach naukowych, gdzie dochodzi do formułowania pierwszych zarysów strategii politycznych wyzwalającej się Polski (druga połowa XIX i początek XX wieku). Jak reagować na aspiracje Ukraińców? Jaki styl dyskusji i strategię dialogu uznać za podstawowy?

Z jednej strony widać ofertę „twardej” rozmowy z elementami szyderstwa. Według Franciszka Rawity-Gawrońskiego Hajdamaki to pojęcie oznaczające nieucywilizowaną czerń turańsko-słowiańską, jak pisał w 1906 roku „tłumacząc” całe zło powstałe z pozostawienia tej hordy bez odpowiedniego nadzoru. Jagiełło przypomina, że obraz Ukraińca, mordującego Polaków na Wołyniu, powstał nie w latach 40-tych, ale jeszcze na początku XX wieku i był utrwalany w literaturze. A przecież bunty chłopskie to zjawisko dużo szersze, na mapie całej Europy powszechne i opisywane od średniowiecza. Stanisław Wyspiański przybliżając zjawisko bratania się inteligencji z ludem wkłada w usta swoich bohaterów dialog na temat żywej pamięci o mordach dokonywanych przez zbuntowanych chłopów na właścicielach ziemskich, w 1846 roku w Małopolsce. A przecież to nie były inne narody tylko inna grupa społeczna. Cyt:

Temperament gra, zwycięża:
tylko im przystawić oręża,
zapalni jak sucha słoma;
tylko im zabłysnąć nożem,
a zapomną o imieniu Bożem —
taki rok czterdziesty szósty —
przecież to chłop polski także.
PAN MŁODY
A jakże to okropne, jakże…

Do dziś chwalą sobie te zapusty.
Znam to tylko z opowiadań,
ale strzegę się tych badań,
bo mi trują myśl o polskiej wsi:
to byli jacyś psi,
co wody oddechem zatruli,
a krew im przyrosła do koszuli.
[…]

Myśmy wszystko zapomnieli;
mego dziadka piłą rżnęli…
Myśmy wszystko zapomnieli.
GOSPODARZ
Mego ojca gdzieś zadźgali,
gdzieś zatłukli, spopychali:
kijakami, motykami
krwawiącego przez lód gnali…
Myśmy wszystko zapomnieli.4

Chłopstwo polskie morduje w imię zemsty za krzywdę – tę przeżywaną oraz tę wyobrażoną. Obraz motłochu wdzierającego się do pańskich dworów towarzyszy polskiej literaturze od początku XIX wieku. I nie chodzi bynajmniej o konflikty na tle narodowościowym.

W powieści „Pożoga” opartej o przeżycia i obserwacje Zofii Kossak Szczuckiej obraz Ukrainy autorka utrwala wprawdzie stereotyp ukraińskiej zemsty na Polakach.5 Ale jest to jeszcze obraz rebelii społecznej. Poczytna pisarka dwudziestolecia międzywojennego uczciwie wprowadza nas w problematykę różnic społecznych na Wołyniu. Pisze, że ziemiaństwo miało po 1905 roku w miarę dużo swobód, ale jedynym warunkiem było nie wspieranie odrodzenia (ani polskiego, gdy chodziło o schłopiałą szlachtę zagonową, i tzw. katolickie masy, ani rusińskiego). Żadnych szkół, żadnej pracy oświatowo-wychowawczej! Uczciwie potwierdza, że było ciche porozumienie między rosyjską administracją a wyższą warstwą ziemiaństwa. Tego samego, które jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej było rugowane przez władze carskie, o czym doskonale pisał Daniel Beauvois.6 Ta stabilizacja pozycji ziemiaństwa na Wołyniu i Podolu na początku XX wieku była zatem niewątpliwym powodem do triumfu i dumy. Kossak-Szczucka wielokrotnie powtarza w swojej książce, że ta część społeczeństwa polskiego na kresach czuła na sobie zarówno ciężar odpowiedzialności. Dla przykładu w Galicji i w części Ukrainy podległej cesarstwu austro-węgierskiemu ruchy polityczne na początku XX wieku dążyły do powiększenia swobód obywatelskich, o prawo do głosowania dla ludu Rusińskiego. Czytamy w świadectwach polityków tamtej epoki:

27 stycznia 1906 roku we Lwowie odbyła się konferencja ukraińskiej socjaldemokracji Austrii […]; jej motywem przewodnim było, oczywiście określenie stosunku partii do przygotowywanej nowelizacji ustawy o powszechnym prawie wyborczym do parlamentu […]. Dzisiejsza Galicja to wciąż jeszcze królestwo polskich feudałów. Ich uprzywilejowana pozycja powoduje, że lud nie ma tu w zasadzie żadnych praw […] W tej sytuacji całkiem zrozumiały jest strach, jaki ogarnął galicyjskich przywódców, gdy powiały tu nowe wiatry, a lud zdecydowanie wystąpił w obronie swoich praw obywatelskich. I administracja, i krajowi posłowie (znamienite „koło polskie”) wszelkimi sposobami starali się ukazać władzom centralnym w Wiedniu, jak wielkie niebezpieczeństwo, jak wielką szkodę może przynieść krajowi przyznanie ludowi powszechnego prawa wyborczego. Rozprawiano o braku kultury i dzikości „chłopa”, zwłaszcza Rusina, o jego nienawiści do pana, o barbarzyństwie, o nienawiści narodowej między ludnością ruską a polską, o nowej „hajdamaczyźnie”, która krwią i pożogą ma znaczyć swą drogę do walki o powszechne prawo wyborcze. W celu zapewnienia ludności [czytaj: szlachcie] spokoju, kultury i dobrobytu apelowano do władz o niedopuszczenie do tego straszliwego zagrożenia oraz zapewnienia ludności możliwości spokojnego życia.7

Kossak Szczucka wskazuje na napięcia społeczne między ziemiaństwem a ludnością wiejską (głównie Rusińską, ale także polską zbiedniałą szlachtą) oraz na różnice i napięcia między chłopstwem a Żydami. Tłumaczy, że lud Rusiński był dobry i ceniący sprawiedliwość. Dopiero rewolucja 1917 roku wprowadziła zamęt. Podburzani przez agitatorów chłopi zaczęli marzyć o odebraniu ziemi warstwie panującej. Czyli Polakom. W większości.

Ale i w innym miejscu autorka „Pożogi” nie unika stereotypów charakterystycznych dla elit polskich na Kresach, gdzie panowało przekonanie, iż tzw. przebudzenie jest rezultatem intrygi zaborców. W Galicji przez dziesiątki lat za twórcę narodu Rusińskiego Polacy uważali gubernatora Franza Stadiona. Wymyślenie „litwomanów” obarczało sumienia zdrajców narodu polskiego (m.in. Romera) a także władze zaborcze rosyjskie i pruskie. Dowód przyszedł w czasie I wojny światowej, gdy Niemcy wspierali (powołali?) Centralną Radę w Kijowie, Tarybę w Wilnie czy Białoruską Republikę Ludową. Co ciekawe „wymyślenie narodu białoruskiego” – a była to powszechnie znana w Petersburgu koncepcja – to z kolei miała być intryga polskiej szlachty, która tym samym chciała oderwać „zapadnoruski lud” od jej macierzy. Kossak-Szczucka pisze tak w „Pożodze”:

Były to bowiem czasy [okres I wojny światowej – przyp. mój MM], kiedy marzenia o niepodległej Ukrainie, do niedawna świtające tylko w głowach kilku marzycieli i kilkunastu ambitnych karierowiczów, zaczęły przyoblekać się w ciało i przybierać obmyślaną dla nich w Berlinie formę.8

Zarówno strzelcy siczowi jak i petlurowcy nie wzbudzali sympatii polskiego ziemiaństwa na kresach. Piłsudskiego oskarżano o zdradę, gdyż zawarł pakt z Semenem Petlurą zamiast „ratować polską substancję”. Wielu Polaków nie widziało różnicy między niepodległościowymi oddziałami wyłaniającej się republiki ukraińskiej a bolszewikami. Ci drudzy byli określani jako zezwierzęcona banda tępych rzezimieszków.

Z obserwacji autorki wynika, że żołnierze różnych formacji wymieniali się dowódcami, zmieniali swoich pryncypałów, w zależności od tego, gdzie lepiej płacono lub z kim łatwiej było rabować. W najgorszym świetle ukazani byli bolszewicy, dlatego książka Kossak-Szczuckiej nie mogła być dystrybuowana w PRL. Prosty lud przedstawiany jako grabieżcy? To nie pasowało do ideologicznych wzorców :

Ludzi, którzy po kilkadziesiąt lat służyli w tym samym dworze, których uważano za najwierniejszych i całkiem oddanych, na odgłos wrzawy pogromu, na zawołanie bliskich i krewniaków, zrywali wszystkie krępujące więzy i, jak wilk oswojony, niezdolni pohamować budzących się nagle instynktów właściwej swojej natury, jawnie lub skrycie przechodzili do obozu wrogów. Nie można było dowierzać nikomu […]. Życie mściło się straszną swoją logiką, podczas gdy nieuchronnie i nieubłaganie dwór za dworem, folwark za folwarkiem padały w zgliszcza i gruzy. (…) „Te klęski i na pozór ślepe w bezmyślnej furii niszczycielskiej ciosy niesłusznie wydawały się i wydawać się nam będą potwornymi. Były one jednym z ogniw całego łańcucha przyczyn i skutków[…]”. 9

Kossak-Szczucka nie szczędzi czytelnikowi drastycznych opisów – jak np. zbrodni w Sławutach, gdzie tysięczny tłum rozrywa ciało starca 80-letniego, który nie zdołał uciec ze swojego dworu. Podobne opisy towarzyszą dziesiątkom, setkom pogromów w dworach całego Wołynia – Skowródki, Samczyńce, Beregiele, Eliaszówka, Semerynki, Werborodyńce, Derkacze, Pohoryła, Ładyhy, Wierchniaki, Małaszycha, Swinna, Dmitrówka, Łahodyńce, Korytna, Markowce itd., itd…… Jest listopad 1917 roku. Bolszewicy zaczynają mieć coraz potężniejszy wpływ na umysły prostego ludu ukraińskiego, podżegając do tego, aby brać majątki, ziemię, która przez panów została zawłaszczona, a tak naprawdę należy do całego ludu. Ale czy wybuch dzikiej nienawiści da się wytłumaczyć tylko bolszewickim podżeganiem? Nienawiść i pogarda mają swoje własne korzenie i nie zjawiają się tak nagle i bez przyczyny. Gromadzona latami i skrywana nienawiść wybucha dzikim wrzaskiem motłochu ruszającego z widłami na pańskie dwory, aby odebrać to, co rzekomo do nich należy i z ich krwawicy pochodzi. Tyle, że to zjawisko jest dużo starsze niż polsko-ukraińskie pogranicze i mit polskich kresów. Zjawiska buntów chłopskich, krwawych rzezi, które są znane w całej Europie. Jest to doskonale opisane w literaturze. W średniowieczu obejmowały one Anglię, w wieku XVI Francję potem Niemcy, a w XIX wieku tereny polskie. Poemat Bruno Jasieńskiego „Słowo o Jakubie Szeli” opisuje rabację z punktu widzenia jej przywódcy. A jak opisałyby to ofiary? Trzyletnia dziewczynka oglądająca śmierć swojej matki na przykład? Wyspiański pisze w „Weselu”, że niemożliwa jest współpraca chłopów ze szlachtą, dopóki nie zostanie wyjaśniona sprawa krwawych zapustów. Tu nie było konfliktu o podłożu narodowym.

Z punktu widzenia polskiego ziemiaństwa projekt Rusińskiego państwa był czymś niepoważnym. Język ukraiński opisywano jako narzecze analfabetów, jak pisze Kossak-Szczucka:

.służące im tylko do rozmów prywatnych, nie posiadało całego mnóstwa wyrazów, koniecznych, gdy chodziło o wyrażenie każdej myśli szerszej, głębszej, nie związanej bezpośrednio z robotą na roli lub z codziennym chłopskim życiem. Ubożuchna literatura ukraińska obracała się około tematów wyłącznie ludowych, zatem pomóc w tym wypadku nie mogła. Hruszewski i inni działacze galicyjscy wprowadzili liczne germanizmy i wyrażenie huculskie, których lud wołyński nie rozumiał. Ponieważ i to nie wystarczało do utworzenia państwowego języka „suwerennej”, niepodległej Republiki Ukraińskiej, stworzono ad hoc mnóstwo polonizmów, rusycyzmów i nieokreślonych dziwolągów, zupełnie niezrozumiałych.10

Kossak-Szczucka kończy swoją pieśń o Kresach w 1922r. tak:

Na całym świecie kresy czy kolonie, kraj szeroki, rozległy – daleki czy bliski – stanowiący wolne pole dla ekspansji, jest dla państwa największym bogactwem i skarbem. Stamtąd przychodzi do Macierzy nowy żywioł ludzki, pełen energii i zdrowia. Tam się rodzą typy zuchwałe, uparte umiejące chcieć i działać. Stamtąd przychodzą surowce i szeroki młody oddech. U nas się o to nie dba i o tym nie myśli. Kresy….Bogate, stare piękne słowo […] Jak klejnot bezcenny ta ziemia bogata mogłaby legnąć u stóp Rzeczypospolitej, zakwitnąć ładem, zapłynąć mlekiem i miodem, być karmicielką Ojczyzny…. Ale Rzeczpospolita jej nie potrzebuje….11

Młoda ziemianka z Kresów na kartach swojej żarliwej opowieści zagrzewała miliony rodaków w II Rzeczpospolitej do kolonizacji ziem wschodnich. A przecież – paradoks – nie była wolna od empatii. To ona w czasie II wojny zakłada organizację pomocy Żydom w okupowanej Polsce. Mimo to cytuje na końcu powieści Pożoga fragment broszurki antypolskiej. Podobne w 1918 roku mieli produkować ukraińscy bojownicy sprawy niepodległości. Kossak-Szczucka z goryczą zauważa, że takie teksty krążyły po wsiach i nawoływały chłopstwo do rozprawy z „jezuicką zdradą”, do wytępienia całej ludności polskiej:

Mówił Chrystus Pan nasz miłujcie wrogów waszych. Ale On nie mówił: miłujcie wrogów Prawdy. A Polaczkowie idą z kłamstwem i oszustwem na zgubę i zatracenie nieszczęsnego ukraińskiego narodu. – Hańba temu kto pomagałby Polaczkom i z nimi się bratał – kto by rannemu Polaczkowi podał wodę albo do chaty przyjął. Nie ma litości dla tych męczycieli i krwiopijców, panków i damulek chełpliwych z białymi rączkami. Rżnijcie ich wszystkich we śnie na kwaterach, niszczcie drogi za nimi i przed nimi, i nie miejcie współczucia dla żadnego z nich, bo polska pijawka najgroźniejsza ze wszystkich pijawek na świecie. 12

Dlatego nie ma się co dziwić, że każda próba wyjścia naprzeciw narodowym aspiracjom „Rusińskim”, ze strony polskich polityków, była definiowana przez niektórych radykalnych publicystów jako „polityczne mazgajstwo”. Michał Jagiełło przytacza zapomnianą wypowiedź Józefa Kuczyńskiego z 1907 roku:

W chaosie obecnym drobne narodowości przebywają gorączkę megalomanii […]. Żądania obecne Litwinów mają nie więcej zdrowego sensu jak bredzenie chorego w malignie […]. Więc ostatecznie, co mądrego, co sprawiedliwego w mazgajskim uleganiu psychopatycznym albo burzycielskim narodom Litwinów bądź Rusinów? […] Zboczeniem jest polityka stańczykowska względem Rusinów w Galicji – takim zboczeniem grozi też polityka „świętego spokoju” naszych nad ugodowców na Litwie.

Nie bez racji wydają się takie radykalne sformułowania, gdy porówna się je do naiwnych, idealistycznych i ogólnikowych haseł zawartych w programach partyjnych oraz odezwach dotyczących budowy Niepodległej.

Związek Polski-Litwy-Rusi na wszystkie narody Europy roztoczyć chcemy. Wolności, przywileje szlachty na cały naród rozszerzyć – wszystkim w narodzie dać prawa jednakie, równe sprawiedliwe. Znakiem naszym Orzeł Biały, Pogoń i Archanioł Michał – symbole wzniosłości, męstwa, świętości […]. Młoda Polska Ludowa trzymać się będzie względem Litwinów i Rusinów…..

Takie teksty i hasła mogą wywołać dzisiaj uśmiech, ale z drugiej strony każą postawić sobie całkiem współczesne pytanie o narzędzia w polityce. Czy po stu latach dopracowaliśmy się rzeczywiście tak wielkiego dorobku? Czy mamy dostatecznie dużo skutecznych instrumentów, aby przeciwdziałać zjawiskom wymykającym się politycznemu ratio, w obliczu emocji, nienawiści? Nie jest chyba z nami tak dobrze, abyśmy mieli prawo chichotać nad naiwnością naszych politycznych przodków. To przecież Piłsudski i Wasilewski wmawiali Litwinom, że chcą tylko i wyłącznie ich dobra. Okazało się, że są bezradni wobec uporu braci zza Niemna i niechęci, nieufności narosłej latami. Polityczne mazgajstwo II Rzeczpospolita zamieniła w stanowczość i surową „czułą, ojcowską” sprawiedliwość. Co się okazało skuteczniejsze? Koncepcja jagiellońska, bez solidnych narzędzi politycznych stała się tuż po śmierci Marszałka karykaturą samej siebie. Koncepcja piastowska, też zresztą skonała wkrótce pod ciężarem własnego cielska. To, o czym dzisiaj mówimy (w kategoriach opozycji: jagiellońska- piastowska), wydaje się cieniem dawnych idei, których zresztą nikt w czystej postaci nigdy nie doświadczył.

  1. Budowanie mitologii Kresów

Ponad dziesięć lat temu przez Polskę przetoczyła się dyskusja nad książką Marii Janion Niesamowita Słowiańszczyzna13. Według Profesor Janion w fundamentach polskiej kultury i narodowej mitologii założony jest gen słowiańskiego kompleksu niższości. Nasza państwowość sięga X wieku, wcześniej już tylko tajemnicze mroki, z których wyłania się jakiś duch oporu wobec germańskiej inwazji, z drugiej strony poczucie misji wobec całej słowiańszczyzny. Na tej mitologii, głęboko zaoranej przez rodzimą literaturę i historiografię urodzi się coś, co nazwiemy zarysem podstawowego polskiego rozdarcia – bycie pomiędzy – znienawidzoną i wrogą (ale przecież cywilizacyjnie nas przewyższającą) Germanią czy Zachodem, a wschodnim morzem wymagającym ucywilizowania. Polska, w tej mitologii, jest głównym aktorem dramatu, jaki rozgrywa się między Wschodem i Zachodem. Czy chcemy, czy nie chcemy wpadamy w ten schemat, gdyż pchają nas ku temu wydarzenia między światami zewnętrznymi tj. wschodnio-mongolską Moskwą (Kucharzewski, Ossendowski, Koneczny – autor „opisu cywilizacji turańskiej”) a krzyżacko-nazistowskimi Prusami (Dmowski). Polska jest według takiej scenografii terenem rozgrywania się odwiecznego dramatu – nasi najbliżsi wschodni słowiańscy sąsiedzi są uczestnikami – siłą rzeczy po naszej stronie, ale jednak pasywni (bitwa pod Grunwaldem, z udziałem pułków litewsko-białoruskich, jest przez Polaków inaczej opisywana niż na Litwie czy Białorusi).

To właśnie literatura wpycha nas mocniej w objęcia tej mitologii, czego dowodem beletrystyka, od Mickiewicza i Kraszewskiego, Sienkiewicza po wielu tzw. pisarzy kresowych, o których szerzej w poniższym tekście. Ale dzięki takiej literaturze można było przetrwać noc zaborów, a potem podjąć trud odbudowy państwowości. Dla wielu ludzi z Kresów po Traktacie Ryskim i kataklizmie wojen nadeszła nieuchronna klęska. Była ona zresztą zaprogramowana wcześniejszymi klęskami. Powstanie Styczniowe, jak pisze wielu autorów prozy beletrystycznej i pamiętnikarskiej, nie było obiektem takiej admiracji w niższych warstwach społecznych i wśród niepolskiej ludności na kresach, jak chciałyby tego patriotyczne elity polskie. Profesor Hadaczek tak pisze:

L. Sowiński w tragedii „Na Ukrainie” ukazał splot społeczno-narodowych konfliktów, powodujących szybkie rozbicie „laszego powstania”. Miejscowa wspólnota polska dzieliła się na patriotycznych studentów Uniwersytetu Kijowskiego przygotowujących zryw wolnościowy w porozumieniu z warszawskim komitetem „czerwonych” i na konserwatywnych właścicieli ziemskich, zwolenników pańszczyzny. Społeczność ukraińską reprezentowała inteligencja i chłopi ideowo zróżnicowani, od tych, którzy próbowali zatargi rozwiązywać po chrześcijańsku, do szpiegujących na rzecz wojska carskiego i mszczących się na panach za doznane krzywdy. W Sołowijówce pod Kijowem chłopi napadli na studentów rozdających Złotą Hramotę, legendarną księgę wydaną po ukraińsku przez Rząd Narodowy zapowiadający zniesienie pańszczyzny. Wielu zabili lub wydali Rosjanom, powstańcy bowiem nie chcieli walczyć z nimi, niszczyli własną broń i poddawali się („a każdy z nich był jak sokół, jak maczek polny, hoży, młodziuteńkie lica”). Złudne okazały się nadzieje, że ponad podziałami społecznymi i narodowymi uda się dojść do porozumienia między szlachtą i ludem ukraińskim. Powstanie na Podolu przedstawione w „Chrzcie Polski” upadło z powodu magnackiej prywaty, oportunizmu i braku ducha narodowego. Pojedyncze przykłady patriotyzmu nie miały większego znaczenia. Tragedia styczniowa na Kresach inspirowała również literaturę w okresie Młodej Polski . Nawiązywał do niej Jeż („katon demokracji polskiej i fanatyk niepodległości”), przygotowujący jako emisariusz powstanie na Rusi. W autobiograficznej powieści „Za gwiazdą przewodnią” ukazał główne fazy ruchu wyzwoleńczego, poczynając od spisku Konarskiego. Symbolicznej wymowy nabierało przytoczone przez autora podanie o małżeństwie powstańca z chłopką głoszące, że w czasie ucieczki przed Moskalami rozwarła się przed nimi góra: „że w górze tej on i ona snem kamiennym posnęli: on, Polak, z ręką na szabli; ona, Rusinka, w koralach i namyście, w koszuli mereżenej takiej, w jakiej ją widziano, gdy ślub brała. Posnęli, obudzą się jednak i wyjdą, gdy dla Polski z Litwą i Rusią gwiazda wzejdzie”.14

Ruś – południowe Kresy – opisywali poczytni autorzy – Jeż, Gawroński, Sowiński, Wysocki. Zwracali uwagę na swoje miejsce pochodzenia, zakorzenienie, oraz przywiązanie do „ruskiego ludu”. Teodor Jeż w powieści Hryhor Serdeczny opisuje polską szlachtę i ruski lud, dwór i wieś oraz czyhającego Moskala – głównego wroga wszystkich razem. Książka opowiada o powstaniu chłopskim w 1856 roku. Z kolei Rawita-Gawroński ubolewał nad słabością polskiej grupy społecznej na Ukrainie, gdyż wyraźnie widział brak polskiego podglebia (ludu). Na tym tle zbliżył się do idei ukraińskiej i namawiał m.in. Elizę Orzeszkową do włączenie się w ten projekt. Pisarka z Grodna zaczęła się nawet uczyć ukraińskiego i korespondowała z Iwanem Franko wspierając tzw. sprawę ukraińską:

To, co się dzieje z Rusinami w Galicji, bolało mię zawsze bardzo i wydawało się polityką z piekła rodem idącą. Wszelkie antysemityzmy, antyrusinizmy itd. są naprzód rzeczą złą i głupią, następnie dla nas zabójczą. Poznawać się, aby się łączyć, łączyć się, aby wspólnie iść ku dobrym i pożądanym celom, przebaczyć przeszłość, razem pracować dla przyszłości – jakież cudowne marzenie!15

Polska literatura Kresów ma w swoim ogromny dorobku nie tylko dzieła patriotyczne i na wskroś niechętne innym narodom. Takich postaw jak Orzeszkowej znajdujemy wiele. Poeta i pisarz Leonard Sowiński, tłumacz Hajdamaków Tarasa Szewczenki w książce Na rozstajnych drogach opisuje nieludzki wyzysk chłopów przez polskich właścicieli ziemskich. Inny pisarz – Włodzimierz Wysocki – zakochany w wołyńskich krajobrazach, nawołuje ziemiaństwo do pozytywistycznej pracy, walki z nędzą, która jest drogą wprost do zagłady (poematy Oksana, Laszka). Hadaczek zauważa:

Jeż skupiał się na konflikcie polsko-rusińskim, jego genezie i sposobach przezwyciężania. Austriacy skłócali Polaków z Rusinami (nazwę „Ukraińców” rezerwował autor dla rusińskich nacjonalistów), poczynając od Wiosny Ludów, popierali rutenizm przeciwko polonizmowi i pomagali formować z unickiego kleru inteligencję nowego narodu. Ukraiński ruch narodowy ujmował autor w kategoriach zdrady, jako „tworzenie narodu w narodzie, wieży Babel”, odrębność ukraińska bowiem to tylko odmienność regionalna, część nadrzędnej wspólnoty ogólnopolskiej. Irytowała go jednak „kogucistość” galicyjskich szowinistów, traktujących Rusinów jak wrogów. Na przekór wielu faktom trwał w przekonaniu, że wspólna walka przeciwko zaborcom jest możliwa i stanowi warunek odzyskania niepodległości, a odbudowywanie więzi zerwanej przez austriacką interwencję mogłoby się dokonywać wśród młodzieży szkolnej. Pisarz, kreując wizję odbudowy Polski w granicach przedrozbiorowych, przedstawiał obraz Rusi XVII i XVIII stulecia bez rzekomo odwiecznej wrogości polsko-ruskiej. Hajdamacy dawali się we znaki jednako Polakom i Rusinom, a Chmielnicki to tylko zły polski szlachcic. Bunty i rzezie nie były zatem trwałym rysem Ukrainy, lecz chwilowym zakłóceniem harmonii. Sprawę polsko-ruską zamykał Jeż konkluzją zawartą ongiś w akcie unii lubelskiej: „Polska dla Polaków, Litwa dla Litwinów, Ruś dla Rusinów. Polska, Litwa, Ruś związane ze sobą węzłem stanów zjednoczonych”. Polacy powinni przekazać Rusi „samoistność narodową” w przyszłej niepodległej Rzeczypospolitej. Endecy uznali odbudowę takiego państwa za „dziwoląg i geograficzny nonsens”.16

We wschodniej Galicji nie należały do rzadkości małżeństwa mieszane. Ukrainiec żenił się z Polką, Polak z Niemką, mieszczanin ze szlachcianką, rzymski katolik z unitką itp. Mieszkańcy Galicji używali języka, w którym wyrazy polskie splatały się z ukraińskimi, niemieckimi i żydowskimi, łacińskimi, francuskimi i innymi. Guwernantka francuska we Lwowie porozumiewała się z pokojówką Polką po niemiecku, a dla upomnienia pijanego gościa posługiwano się w razie potrzeby kilkoma językami.

Zachariasiewicz usiłujący pojednać „rutenizm z polonizmem” krytykował konserwatystów z „Teki Stańczyka” prześcigających się w serwilistycznych gestach wobec Wiednia. Krytykował szlachtę za jej bezideowość i egoizm, za sybarytyzm i niski poziom umysłowy. Uważał, że dwór ziemiański powinien opiekować się ludem wiejskim, rozwijając filantropię i powszechną oświatę. Próbował „kwestię ruską” rozwiązywać początkowo z pomocą idei solidaryzmu i mitycznej symbiozy Rusinów z Polakami. W Świętym Jurze sceptycznie odniósł się do możliwości porozumienia, ponieważ Rusini nie dojrzeli jeszcze do bycia narodem, a wolność pojmowali jako bezkarne rabowanie cudzej własności. Buntownicza postać tytułowego bohatera Jaremy, wójta z wioski nad Sanem, egzemplifikowała proces formowania się świadomości chłopskiej, odczuwania niesprawiedliwości społecznej i rozumienia przewrotnej polityki austriackiej w sprawie serwitutów. 17

Duże kontrowersje wywoływały u wielu polskich pisarzy i publicystów powieści „kresowe” Henryka Sienkiewicza. Wobec autora „Ogniem i mieczem” wysuwano szereg zarzutów dotyczących nieścisłości i przeinaczeń. Prus krytykował go za fałszowanie powstania Chmielnickiego, w którym nie ma wyzyskiwanego i pogardzanego ludu, chciwych panów i panków ani zgrai Żydów-oficjalistów. Twierdził, że Kozaków potraktowano jak „stado wściekłych psów”, a w całej powieści dominuje szlachecka pogarda dla „czerni” widzianej w oparach wódki i rozbestwienia. Wytykano Sienkiewiczowi gloryfikację oligarchii siedemnastowiecznej, jej rzekomo płomiennej miłości Ojczyzny i wzniosłej pobożności, pokazywanie bezgranicznie głupich chłopów i prawych panów.18

Warto chwilę poświęcić Stanisławowi Brzozowskiemu, który nadawał intelektualny rytm wielu dyskusjom w latach kształtowania się ruchu niepodległościowego Brzozowski sam pochodził z podolskiej rodziny szlachecko-ziemiańskiej „wysadzonej z siodła” carskimi ukazami depolonizacyjnymi. Ukończył rosyjskie gimnazjum w Niemirowie i pozostawał pod wpływem lektury rosyjskich książek z zakresu filozofii i literatury. Krytycy zarzucali mu zatratę odporności wobec wrogiej potęgi (posądzany był przecież o współpracę z carską ochraną). Pozostawał pod wpływem koncepcji natury ludzkiej Dostojewskiego, z jego żywiołową ekspresją stanów podświadomych, kultu duszy narodu i jednostki. Podziwiał rewolucjonistów rosyjskich z „Narodnej Woli” za ich „prometeizm”. Analizował ideowy program i psychologię bohaterów poszukujących moralnego absolutu i wolności. Fascynacja Rosją stanowiła ważny składnik światopoglądu Brzozowskiego formowanego przez filozoficzne dylematy i erudycyjny eklektyzm. Dlatego mit polskich Kresów poddał surowej krytyce. Twierdził, że to świat deprawujący i przeklęty, z którego trzeba było uciekać. To więzienie zatęchłej szlachetczyzny i klerykalizmu, gdzie wciąż trwały „saskie ostatki”. Jak zauważa Hadaczek, dla Brzozowskiego podolskie dwory to kojce tuczących się ludzi, zwyrodniałe, porażające rozkładem tradycji i dorobku umysłowego. Pojawiały się w nich echa hajdamaczyzny w postaci krwawych mar i bezrękich dziadów-kolijów, świadków tragicznych zdarzeń. Nie miało to nic wspólnego z arkadyjskim romantycznym mitem i nie inspirowało twórczo, to kraina błotnista z ludem ciemnym, groźnym i okrutnym. Musieli zatem młodzi bohaterowie z tej katastroficznej prowincji uciekać do Petersburga albo na Zachód. Brzozowski potępiał ukraińsko-podolską arystokrację. Wegetowali w nim ludzie śmieszni i niepotrzebni, obżartuchy ceniący spiżarnie, „wszystkie te beczułki, słoiki, buteleczki, wędzonki, półgęski, ćwierć boczki i koseckie baby z ciasta”; istoty z rozsądkiem wyćwiczonym w jedzeniu, tyjące i łysiejące, wyznający filozofię kwietyzmu i konsumpcjonizmu. Kresowy świat Brzozowskiego był w całości zdegenerowany i skazany na zagładę. A gdy Sienkiewicz „Trylogią” przypomniał rycerski mit Kresów, wystąpił Brzozowski z gwałtowną filipiką. Pisał: on nie rozumie historii, stworzył karykaturę Kresów, upokarzającą parodię piekącą jak hańba; cały tragizm dziejów polskich prześliznął się po tym człowieku. Nazwał więc Sienkiewicza „klasykiem polskiej ciemnoty i szlacheckiego nieuctwa”.19

Pod koniec XIX wieku w Galicji Wschodniej zaczął być zauważalny we Lwowie Obóz narodowy. Program środowisk określanych potem jako endecja akcentował potrzebę pomnażania materialnych i duchowych dóbr wśród innych nacji, aby nie pozostać słabym i zacofanym. Przed literaturą postawiono takie zadania jak: wierność dziedzictwu, obrona ziemi, odrzucenie postaw kosmopolitów, liberałów, przerafinowanych estetów i żydosocjalistów. Celem stała się aktywność, która racjonalnie przygotuje do walki o niepodległość. Teoretyczny i praktyczny plan działania, z biegiem lat modyfikowany, odnosił się szczególnie do ziem kresowych. Nie stawiał ostrych przedziałów pomiędzy narodami zamieszkującymi je od wieków (Polakami, Litwinami, Ukraińcami, Białorusinami), dążył do współpracy i wzajemnej tolerancji pod warunkiem, że nie zaszkodzi to polskości. R. Dmowski tłumaczył:

Polityka narodowa musi czuwać nad składem narodu pod względem pochodzenia, nie dopuszczać do tego, ażeby go zalewały w zbyt wielkiej liczbie pierwiastki obce, wnoszące z sobą obce instynkty, przywiązania,pojęcia i wierzenia (…). Inaczej narodowi grozi zatrata jego bytu integralnego, rozkład jego duszy narodowej, paraliż jego samowiedzy – największy cios dla jego samoistności.20

Trzeba zatem asymilować zdrowe elementy obce, kierując się własnym zmysłem moralnym i instynktem narodowym. Narastanie wrogości Ukraińców i Litwinów wobec Polaków endecy równoważyli orientacją prorosyjską. Ich ideologia przenikała do literatury w odpowiednich dawkach, przetwarzana i dostosowywana na użytek masowych czytelników. W jej kręgu znaleźli się M. Rodziewiczówna, J. Weyssonhoff, F. Gawroński, T. Miciński i inni. Narodowa Demokracja wypracowała swoistą teologię narodu, który uznano za wartość najwyższą, byt samoistny, za realne „jestestwo metafizyczne”. Naród to wspólna samoświadomość, język, kultura duchowa (nauka, sztuka, literatura) i materialna, religia, wspólne korzenie, ziemia i historia. Członkiem narodu polskiego mógł zostać także ktoś „inny” pod warunkiem jednak, że duchowo poczuje się jego cząstką. Akcentowano prymat narodu nad państwem, naród bowiem daje życie danej zbiorowości, a państwo tylko jego formy; naród bez państwa wprawdzie jest niedoskonały, ale możliwy. Na świadomość polską oddziaływała kresowa wielonarodowość, uformowane w ciągu wieków społeczności nawykłe do współżycia i konfliktów, gotowe do dialogu i walki. W kresowej przestrzeni zróżnicowanej narodowościowo, społecznie i wyznaniowo, trudno było o kompromis, zwalczały się tu liczne partie i ugrupowania polityczne od radykalnej i nacjonalistycznej prawicy, poprzez demokratów, chadeków, ludowców i socjalistów, po rewolucyjną, czerwoną lewicę.21

Pewnym podobieństwem do „krajowców” litewsko-białoruskich charakteryzował się tamtejszy ruch „terytorializmu” w początkach XX wieku, który przez pewien czas zajmował ideologów polskich i ukraińskich, np. Leona Wasilewskiego, Wacława Lipińskiego (Łypynskiego). Natomiast do ostrych zatargów dochodziło w Galicji Wschodniej pod zaborem austriackim. Powstała tam Rusko-Ukraińska Partia Radykalna (1890) z Iwanem Franką na czele, a po dziewięciu latach Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne z programem połączenia wszystkich ziem ruskich i stworzenia „samostijnej Ukrainy”. Mykoła Hruszewski po objęciu katedry na Uniwersytecie Lwowskim w swej dwunastotomowej Historii Rusi-Ukrainy zdefiniował pojęcie narodu ukraińskiego (w zakresie etnicznym i geograficznym), zakwestionował prawo Rosji do tradycji Rusi Kijowskiej, upowszechniając nazwy „Ukrainiec, Ukraina” zamiast „Rusin, Ruś”. Narodził się tam i wtedy hymn ukraiński zaczynający się podobnie jak polski: Szcze ne wmerła Ukrainy ni sława ni wola.... W Galicji powstawały również polskie partie niepodległościowe i związki paramilitarne, jak Związek Strzelecki, Polska Organizacja Wojskowa i najbardziej wpływowe Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne (1897) wiodące gorące spory z nacjonalistycznym ruchem ukraińskim. Podolacy – jak ich nazywano – uznawali potrzebę ustępstw na rzecz chłopów ukraińskich (np. tworzenia wspólnych samorządów, „gmin zbiorowych” obejmujących wsie i obszary dworskie), sprzeciwiali się jednak dopuszczeniu Rusinów do pełnej autonomii. Pojawiło się szereg wywodów na temat tzw. „kwestii rusko-polskiej”. Gawroński na oznaczenie etnograficznej odrębności narodowej i państwowej stosował pierwotną i historyczną nazwę „Ruś” (Ruthenia), którą niesłusznie zawłaszczyli dla siebie Moskale, a w XVII wieku utrwalili carowie Rosji, utożsamiając Ruś z Rosją, a Rusinów z Rosjanami (Moskalami). Prawowitym Rusinom narzucili pojęcie „Małorusy, lub naród małorosyjski”. Rawita przebadał ustrój państwowo-społeczny Rusi Kijowskiej w XI-XII wieku, kiedy nasze państwa łączyły dobrosąsiedzkie stosunki; jako pierwszy przeanalizował zawiłe dzieje kozaczyzny, jej genezę, wystąpienia na arenie dziejów, sojusze i walki polsko-kozackie, Sicz Zaporoską i jej zlikwidowanie. Kozaczyzna – jak twierdził – okazała się największą tragedią w życiu Rzeczypospolitej, rozbijała ją od wewnątrz i anarchizowała, to był żywioł, który niszczył wspólne państwo. Ta krew fermentowała w awanturniczej szlachcie kresowej pochodzenia ruskiego, nie było bowiem większych zdzierców pańszczyźnianych od spolonizowanej starszyzny kozackiej, która brała w posiadanie wolne ziemie (tzw. zajmańszczyzna) i bezustannie wichrzyła.22

Gawroński sceptycznie oceniał perspektywy przyjaźni Polaków z Ukraińcami w Galicji Wschodniej i zabiegi metropolity Andrzeja Szeptyckiego usiłującego pojednać religijnie Wschód z Zachodem. Krytykował nieprzejednanych nacjonalistów ukraińskich budujących „samostijną” i obłudną politykę Austrii. Nie tracił jednak nadziei, że Ukraina będzie z nami „w dalekiej przyszłości”. Jego pracom historycznym towarzyszyła pasja polemiczna oraz realizm polityczny w przedstawianiu aktualnych wydarzeń związanych ze „sprawą ruską”. Pomimo przykrych doświadczeń, nie rezygnował z prób nawiązania pojednawczych kontaktów z ukraińskimi działaczami narodowymi, proponując kompromisowe rozwiązywanie sporów. Ale w przededniu pierwszej wojny światowej różne grupy ludności kresowej patrzyły na siebie wilkiem i wszystko zapowiadało nadejście czasów najgorszych. Komentarze autora wpisywały się w program endecki (np. w odniesieniu do niepotrzebnej wojny Piłsudskiego ze Związkiem Sowieckim w 1920 roku).

Feliks Koneczny przestrzegał przed syntetyzowaniem cywilizacji zachodnio-łacińskiej ze wschodnio-bizantyjską, gdyż próby takie zawsze przynosiły szkody. Ta druga to cywilizacja wojownicza i trująca, bez etyki, z niej wyszła hajdamaczyzna oraz wszelkie zgubne dla naszego narodu patologie. Dlatego fatalnym pomysłem była religijna unia brzeska i plany zbudowania wspólnego państwa polsko-ruskiego. Inaczej te same sprawy wyglądały z pozycji ukraińskich (audiatur et altera pars).

Iwan Franko z kolei wskazywał na zepsucie społeczeństwa polskiego, na jego romantyczne oderwanie od życia oraz konserwatywno-obskuranckie postawy szlachty i inteligencji. W swych opowiadaniach demaskował brutalną rzeczywistość Galicji Wschodniej dotyczącą różnych grup społecznych i zawodów. Polacy niesłusznie głosili przekonanie o rzekomej niższości narodu ruskiego i braku zdolności kulturotwórczych, traktując Rusinów-Ukraińców jako plemię własnego narodu.

Wacław Lipiński (Wiaczesław Łypyńskij) dowodził, że Ukraińcy swoją wspólnotę narodową ugruntowali już w czasach Rusi Kijowskiej w średniowieczu, a powstanie Chmielnickiego obejmowało wszystkie warstwy narodowe prowadzone do walki przez ukraińską szlachtę bojarską, wśród niej sześciu panów Wołodyjowskich. Cała prawobrzeżna szlachta miała rodowód ukraiński i choć spolszczyła się, pozostała wierna Ukrainie. Na przełomie XIX i XX wieku stosunki polsko-ukraińskie w Galicji Wschodniej zaogniły się, a nacjonalistyczna inteligencja ukraińska powiększyła swoje szeregi.

Przed pierwszą wojną światową w Kijowie mieszkało około 50. tysięcy Polaków, funkcjonował polski teatr ze znakomitymi aktorami (S. Wysocką, J. Osterwą, S. Jaraczem), na ulicach powszechnie spotykano polski język. Organizowano uroczystości ku czci wybitnych twórców, działały biblioteki i księgarnie, a na Uniwersytecie Kijowskim studiowało wielu studentów polskich. Polacy tworzyli prężną elitę intelektualną, wychodziły dzienniki i almanachy („Dziennik Kijowski”, „Tygodnik Kresowy”), jednodniówki, kalendarze i tomy zbiorowe, np: Różnymi szlaki, Pióro, Sznur rubinów, Ofiarom wojny. Wraz z czasopiśmiennictwem rozwijały się środowisko literackie Kijowszczyzny, Podola i Wołynia, które w latach 1905–1915 liczyło około osiemdziesiąt osób, choć nie doszło do powołania grupy literackiej. W czasie wojny zjechało tu wielu pisarzy i publicystów z Królestwa i Galicji, ożywiając życie kulturalno-literackie. Wydawane periodyki miały profile zróżnicowane, redagowane przez „starych i młodych” opisujących teraźniejszość i przyszłość. Dominował program narodowy tzw. kresowy podkreślający konieczność obrony ziemi na Ukrainie, kultury i dziedzictwa historycznego, trwanie przy „grobach przodków”. Podkreślano konieczność zgody z Ukraińcami, czego wyrazem stał się między innymi dwujęzyczny Noworocznik literacki (1909), na który złożyły się utwory młodych poetów i prozaików polskich i ukraińskich w Kijowie. Pod koniec XIX wieku pojawiła się w kulturze polskiej nowa fala ukrainizmu nawiązująca do romantyków. Sprzyjała temu narastająca świadomość narodowa Ukraińców i potrzeba pogłębienia solidarności polsko-ukraińskiej wobec wspólnego wroga – Rosji. Na plan pierwszy wysuwały się Kresy ze swą skomplikowaną przeszłością i teraźniejszością, ujmowane z wielu pozycji ideowych, od nacjonalistycznych do ukrainofilskich.

Cytowany wyżej Franciszek Rawita-Gawroński roztrząsał często sprawy współczesne, a idee pozytywistyczne uważał za niewystarczające do odzyskania niepodległości. Na plan pierwszy wysuwał sprawy polityczno-społeczne, którym nie szczędził rozbudowanych komentarzy odautorskich oceniających ludzi i wydarzenia, epitetów wartościujących oraz powtórzeń sądów ważnych. Z uporem upowszechniał solidaryzm polsko-ukraiński i hasła typu: „Nie masz Polski bez Ukrainy, a Ukrainy bez Polski”. Po osiedleniu się pod Lwowem (1871) próbował współpracować z chłopami ukraińskimi, w pobliżu swego dworu wybudował im kaplicę, rozbudował szkołę i założył kasę pożyczkową, jednak nie udało się przezwyciężyć wrogości. Pisarz bronił dziejów kresowych przed zafałszowaniem historyków ze szkoły kijowskiej dowodzących między innymi, że powstania kozacko-hajdamackie były wyłącznie rezultatem wyzysku ludu przez polską szlachtę. Problematykę polsko-ruskiego pojednania przedstawiał Gawroński w powieściach historycznych, których akcje rozgrywały się na Ukrainie. Jedną z nich poświęcił Mazepie, dążącemu na przełomie siedemnastego i osiemnastego wieku do stworzenia niezależnego od Rosji księstwa. Uwydatnił jego propolską orientację, szlachecki styl życia i staranne wykształcenie, w przeciwieństwie do prostackich Kozaków; był ostatnim atamanem, który mógł uratować Ukrainę przed niewolą moskiewską. W Dziejach rodziny Żywotowskich… ukazał klęskę dwóch porywów wolnościowych (w 1846 i 1863 roku), których organizatorzy zawiedli się, licząc na pomoc mas ludowych. 23

  1. Wielka Wojna i sprawa niepodległości w literaturze

Literaturę młodopolską zamyka pierwsza wojna światowa, podczas której Kresy pozostawały główną areną walki o Polskę. Dlatego Wielką Wojnę przyjmowano jako szansę na odzyskanie niepodległości. Toczyły się spory ideowo-polityczne w sprawie podstawowego dylematu: przeć na wschód czy ograniczyć się do ziem Polski etnicznej? Nawoływano do odnowienia historycznych unii z Litwinami i Ukraińcami i budowy wspólnego państwa. Szły nowe czasy i trzeba było po nowemu rozwiązać węzeł kresowy. Przeważały dwa programy działania modyfikowane w zależności od sytuacji na frontach: endecki inkorporacyjny i piłsudczykowski federacyjny. Roman Dmowski projektował wizję państwa obejmującego ziemie z liczebną większością ludności polskiej (co najmniej 70% ogółu), z granicą wschodnią wytyczoną z grubsza jak po drugim rozbiorze (zakładano, że w dalszej perspektywie mniejszości narodowe ulegną polonizacji). Narodowa Demokracja jako zwolenniczka Rosji, propagowała hasło „Polski etnicznej”, uważając Kresy za bezpowrotnie utracone i skazane na nieuchronną rusyfikację, wraz z nieprzezwyciężonymi kłopotami ukraińskimi. Natomiast Piłsudski przekonywał, że Rosja w przyszłości będzie ciągłym zagrożeniem dla „duszy polskiej” (większym niż niemieckie), dlatego zmierzał do rozbicia państwa carów na kilka mniejszych organizmów narodowo-państwowych (po szwach narodowościowych). Sprzyjała temu sytuacja w samej Rosji rozrywanej wojną domową, a przeszkadzała wrogość Litwinów i galicyjskich Ukraińców oraz niski stopień świadomości narodowej Białorusinów. Legiony Piłsudskiego zyskały na popularności po przejściu I Brygady za Bug i po zajęciu Wilna przez wojska niemieckie oraz umocnieniu się zjednoczonych brygad w kampanii wołyńskiej między Styrem a Stochodem (wcześniej II Brygada wsławiła się w bojach karpacko-bukowińskich). Jednocześnie dezawuowano etnograficzną koncepcję endeków gotowych zrezygnować nawet z tych Ziem Zabranych, gdzie przewagę miał żywioł polski.

Po 1917 roku wszystkim zaczęła imponować odwaga i bohaterstwo Legionów. Literatura opisywała wojnę na Kresach i o Kresy: kolejne boje I, II i III Brygady Legionów Piłsudskiego, I, II i III Korpusu Wschodniego Wojska Polskiego, walki o Lwów i wojnę polsko-sowiecką, wyprawy na Kijów i Wilno. Na głos „złotego rogu” jako pierwsi odpowiedzieli poeci, sławiąc wojsko z orzełkiem na czapce urzeczywistniające „sen o szpadzie”. 24

Powstawały pieśni wyrażające ówczesne nastroje patriotyczne i powszechne oczekiwania, wiersze nawiązujące do tekstów piosenek żołnierskich i ludowych, do figur i symboliki poezji romantycznej. Nawoływano do zgody i wskrzeszenia Rzeczypospolitej z polskim Orłem, litewską Pogonią i ukraińskim Archaniołem Michałem na sztandarach.

Jedni wzywali do zjednoczenia ziem kresowych z macierzą, drudzy zagrzewali do boju z „hydrą teutońską”, a wszyscy do walki z bolszewikami. Układano wiersze agitacyjne, pobudki i lamenty. Poezja legionowa powstała w Galicji rozprzestrzeniła się jako poezja niepodległościowa na wszystkich ziemiach dawnej Rzeczypospolitej. Wyodrębniły się dwa nurty ideowe w literaturze: endecki i legionowy. Pierwszy beletryzował odpowiednio program Narodowej Demokracji, np. J. Puzyna, W. Grodzicka-Czechowska, E. Małaczewski. Początkowo propagował bierność, postawę wyczekującą, akcentując powszechne zniszczenia wojenne: mogiły, zakrzepłą krew i krzyże, bratobójcze walki Polaków wcielonych do wrogich armii. Opisywano, jak Legioniści niepotrzebnie ginęli, „tocząc szczerą krew polską na marne”, w przymierzu z odwiecznym wrogiem, Niemcami. Doradzano żołnierzom z Wielkopolski i Galicji, by rzucali karabiny i wstępowali w szeregi formowane przez endeków. Puzyna apelował o trwanie z bronią u nogi, błogosławił Warszawę „za milczenie” i wierzył w zmartwychwstanie wielkiej Polski, opartej o granice piastowskie nad Odrą, po pokonaniu Niemców. Austrofilskich polityków galicyjskich oskarżał o zdradę, bo „kolebkę naszą zaprzedali”. Antyniemieckie wiersze przeciw krzyżackiemu plemieniu pisała przebywająca w Zagłębiu Donieckim Grodzicka-Czechowska, gloryfikująca żołnierzy polskich idących wraz z armią carską na Niemców, nie mając pewności, że nie zostaną oszukani. Autorka uczuciowo związana była z korpusami wschodnimi mającymi na celu w sojuszu z Rosją odeprzeć na zachód państwa Centralne, zjednoczyć wszystkie zabory i wywalczyć Niepodległą. O wojnie na Kresach opowiadał też poeta-narodowiec E. Małaczewski, który po wybuchu rewolucji październikowej wstąpił do I Korpusu Wschodniego gen. J. Muśnickiego, a po jego kapitulacji do II Korpusu gen. J. Hallera. Potem walczył w Batalionie Murmańskim i brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Pisał o towarzyszach broni w mogiłach archangielskich i murmańskich poległych za Polskę, o Kresach jako wieczystym obozie i cmentarzysku, gdzie spod mogił krwią przesiąkłych wydobywa się polski głos: „Patrz – w grobie leżym jak struna, trzymając na baczność ręce!”25

Ale znacznie większa grupa poetów zaangażowała się w ruch legionowy Piłsudskiego: E. Słoński, J. Mączka, J. Relidzyński, I. Iłłakowiczówna, K. Makuszyński i wielu innych. Opiewali poświęcenie i męstwo legionistów rzucających „swój życia los na stos”, radość z Pierwszej Kadrowej i widoku ułanów, ciężkie boje II Brygady (zwanej żelazną, karpacką, besarabską) w Czarnohorze na Przełęczy Pantyrskiej i pod Rafajłową. Powstawała legenda Legionów w wierszach bardów i tekstach publicystów. Zaczęła się od zwycięskiej kampanii karpackiej, naddniestrzańskiej, potem bukowińsko-besarabskiej i wołyńskiej (po połączeniu jesienią 1915 roku z I i III Brygadą). Legioniści walczyli od Karpat po Dniepr i Dzikie Pola. Przypominali dawnych zagończyków kresowych w zasadzkach, podjazdach i patrolach, broniących stanic i twierdz na „starym szlaku ojców naszych”, wśród jarów, wertepów i komyszy, które przemierzali ongiś bohaterowie „Trylogii” Sienkiewicza: „Jadą, jadą kresowi rycerze…/ Lśnią się złote, spękane pancerze”. Ich kultową bitwą stała się szarża ułanów pod Rokitną w pobliżu historycznego Chocimia. Poeci ukazywali ziemię huculską z zasiekami i rowami strzeleckimi, rozdarte lasy i połoniny, cmentarze i krzyże na Przełęczy Legionów i w Rogodze. Uwydatniali odrębności języka, obyczajów i wiary różnych ludów kresowych, wzywając Warszawę do powstania i ponowienia „nocy listopadowej” w przeciwieństwie do endeckiego wyczekiwania. Tworzyli legionowy mit z potrzeby kompensacji i pamięci o dawnych, sławnych Kresach. Nurty poezji endeckiej i legionowej niejednokrotnie zachodziły na siebie, akcentowały wątek Kainowy o żołnierzach polskich walczących w obcych armiach: stoimy na wprost siebie, ja – twój wróg, ty – mój wróg i brat strzela do brata. Ich wiersze trafiały w powszechne odczucia, rozwijając motywy o żołnierzu tułaczu, wyrażały nastrój radosnego oczekiwania na przyjście wolnej Ojczyzny.

Pisano też utwory apolityczne o zniszczeniach wojennych i cierpieniach rodzin kresowych, o grabieżach i rabunkach cofających się i nacierających wojsk, o „tęczy łez i krwi” itp. W ostatnich latach wojny wszystkie nurty ideowe połączyły się w jednej literaturze niepodległościowej i antyokupacyjnej: przeciwko wojskom rosyjskim, bolszewickim, niemieckim i austriackim, przeciw nacjonalizmowi litewskiemu i ukraińskiemu, wspierając walczących o wolną Polskę na wschodzie i na zachodzie. Na przykład Juliusz Kaden-Bandrowski, opublikował cykl złożony z powieści, nowel i broszur (z lat 1915–1923) o wydarzeniach obserwowanych bezpośrednio, np.: nastroje we Lwowie od zamordowania Franciszka Ferdynanda do wkroczenia wojsk rosyjskich, polską emigrację w Rosji, życie w gminach wygnańczych, Kijów podczas rewolucji i powstanie Polskiej Dywizji na Syberii. Do pisania używał zapisów z prowadzonego pamiętnika, wycinków z gazet, wywiadów z poszczególnymi osobami. Opisywał strajki folwarczne, podżeganie chłopów na panów, prowokacje i napady band na dwory. Potem grabieże dokonywane przez wojska rosyjskie, pruskie, austriackie i bolszewików, przez zdemoralizowanych żołnierzy różnych formacji grasujących na terenach zrewolucjonizowanej Rosji i monarchii austro-węgierskiej. Opisuje też jak pod koniec wojny, kiedy wybuchł w Galicji Wschodniej konflikt zbrojny między Polakami i Ukraińcami, proklamowano Zachodnioukraińską Republikę Ludową (od Sanu po Zbrucz). Rozgorzały walki o Lwów z Orlętami Lwowskimi w pierwszym szeregu, o całą Galicję Wschodnią i Wołyń.26

Józef Wittlin w listopadzie 1918 roku ujrzał na własne oczy żywy przykład wielkiego zaślepienia zwanego patriotyzmem. Pod jego wpływem, jako pacyfista i w „tragicznym rozdwojeniu”, ułożył ekspresjonistyczne Hymny: o miłości i nienawiści, o trwodze przed śmiercią i grzebaniu wrogów, o przeżyciach lwowiaków i ich bólu, który „wre, kipi, zrywa się i miota”. 27

Walki zakończyły się polskim zwycięstwem i podpisaniem ugody polityczno- wojskowej przez Piłsudskiego i Petlurę. Ugoda ta z kolei zapoczątkowała wspólną wyprawę na Kijów (kwiecień – czerwiec 1920) zajęty przez bolszewików. Koncepcji tej nie skąpiono pochwał. Dla legionistów było to zdobywanie ziemi swych ojców. Wkraczali w obszary minionej siły i potęgi, sprzed 1772 roku, przeciwstawiając się czerwonej zagładzie sunącej ze wschodu. W zaściankach szlacheckich obserwowano prawdziwą radość i wyciąganie ramion ku Polsce, w przeciwieństwie do prawosławnych chłopów z wiosek.

Wojna polsko-bolszewicka była dla młodego państwa polskiego najgroźniejszym konfliktem. Trwała kilka lat, ze zmiennym szczęściem dla jednej i drugiej strony, z przerwami na dyplomatyczne pertraktacje. Do decydującej bitwy doszło 15 sierpnia 1920 roku na przedpolach Warszawy („cud nad Wisłą”), która zmusiła bolszewików ostatecznie do odwrotu i zawarcia pokoju w Rydze. Granie „złotego rogu” Wernyhory wybrzmiało w pełni dopiero w literaturze międzywojennej, w wolnej Polsce. Wtedy utrwaliła się legenda o Piłsudskim i jego legionach walczących bohatersko pod Rokitną, Rarańczą i Kostiuchnówką; o korpusach polskich formowanych w carskiej Rosji z inicjatywy Narodowej Demokracji zmagających się z wrogami pod Kaniowem, Gniewaniem i Niemirowem; o walkach polskich oddziałów w Murmańsku i Archangielsku w sojuszu z wojskami Ententy; a potem jeszcze organizowanie oddziałów w Kijowe, na Kubaniu, w Odessie i na Syberii. Ukazywano, z jakim trudem i znojem Polska wybijała się na niepodległość.28

  1. Kresy a mity założycielskie II Rzeczpospolitej

W Drugiej Rzeczypospolitej funkcjonowały nazwy Kresów zewnętrznych (utraconych, zakordonowych, jagiellońskich, Mohortowych, dalekich) i wewnętrznych (siedem województw wschodnich: wileńskie, nowogródzkie, poleskie, wołyńskie, lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie). Trzy ostatnie spod zaboru austriackiego określane jako Galicja Wschodnia, zastąpiono oficjalną nazwą Małopolski Wschodniej w „międzynarodowej korespondencji dyplomatycznej”. Obszar państwa zmniejszył się z 734 000 km2 sprzed rozbiorów do 388 000 km2 po traktacie ryskim (1921), nazwanym przez kresowian czwartym rozbiorem i „grzechem kainowym”. Polska zrzekła się rozległych obszarów białoruskich między Dźwiną, Dnieprem i Berezyną, wychodząc z przekonań endeków, że nadmiar elementu etnicznie obcego w granicach państwa utrudni rządzenie. Po traktacie prawie milionową społeczność polską znajdującą się po stronie sowieckiej wkrótce wywłaszczono, a jej dwory i zaścianki zamieniono na kołchozy.

Z Kresów ogarniętych wojenną pożogą, po wybuchu rewolucji październikowej, zaczęto uciekać na Zachód wraz z cofającymi się wojskami niemiecko-austriackimi. Repatriacja (ekspatriacja) objęła również pisarzy z rodów zakorzenionych na Kresach od stuleci, sybirsko-powstańczych i emigracji zarobkowej, edukowani w rosyjskich szkołach, dwujęzyczni, nierzadko tworzący swe pierwsze utwory po rosyjsku. Wracali E. Małaczewski, J. Łobodowski (przezwany atamanem kozackim) i J. Iwaszkiewicz, K. Iłłakowiczówna („słowik litewski”), M. Wańkowicz, J. Wołoszynowski, L. Podhorski-Okołów, J. Stempowski, J. Śpiewak, M. Dunin-Kozicka, E. Dorożyńska, H. Krzemieniecka, F. Czarnyszewicz, B. Leśmian i inni. Jak wykazała ankieta pod koniec lat dwudziestych, spośród pisarzy ówczesnej Warszawy 63% pochodziło z Kresów. Zauważono, że niektórzy z nich nie mogli zapomnieć o swojej ojcowiźnie, pozostając pod wpływem jej tradycji filozoficznych i artystycznych. W II Rzeczpospolitej kontynuowano opisy pożogi kresowej, epopei oręża i chwały, rozwijając wątki o brygadach, pułkach i szwadronach legionowych, tragicznych losach wojsk polskich formowanych na terenach Rosji i o martyrologii ludności cywilnej. Zwłaszcza w pierwszej połowie międzywojnia krzewiła się proza autobiograficzno-wspomnieniowa utrwalająca obraz zdarzeń i własnych przeżyć. Na obiektywną faktografię historyczną nakładały się jednostkowe doświadczenia autorów i ich rodzin, a z dna pamięci wypływały coraz to nowe wspomnienia. Tworzone teksty określano jako pamiętnik wojenny, wyjątki i kartki z pamiętnika, pamiętnik więzienny, dzienniczek, wrażenia i zapiski kronikarskie, szkice, epizody z walk, kajet wojenny, list, świadectwo. Powstawały one z przeświadczenia, że w takich właśnie zapisach osiągnąć można najbardziej przekonujący obraz minionej rzeczywistości. Przedstawiano krzywdy i cierpienia ludności w czasie działań wojenno- rewolucyjnych, ciągłe przesuwanie się frontów i przewalanie fal uchodźców, rekwizycje i szalbierstwa okupantów, śmierć niesioną przez wojska rosyjskie, niemieckie i austriackie, przez zrewolucjonizowane chłopstwo, petlurowców i galicyjskich siczowników. Ludność Kresów opisano jako udręczonych i bitych przez los. Jesienią 1917 roku na całej Ukrainie płonęły dwory i rozlegały się groźne okrzyki: Smert’ panam! Rizaty Lachiw! Nema pomyłowańja muczytelam, krwiopijcom, pankam i pidpankam biłoruczkim i czwankowatym!

Szereg opowieści wspomnieniowych pisanych jest przez kobiety. Akcja rozgrywają się na Kresach w latach 1914–1921 we dworach ziemiańskich, skąd prezentowano szerszą perspektywę historyczną. Autorki opowiadają z zasady w pierwszej osobie i z perspektywy powojennej o drogach przez mękę polskiej wspólnoty kresowej. Opowiadają o niedawnych pracach, walkach i skończonym szczęściu, o pogromach i nadziei rozbitków i tułaczy przeganianych ze Wschodu. Opowieści odtwarzały historię ziem ciepłych od krwi i łez, popiołów i zgliszcz. Z życiorysami autorek wchodziła do utworów autentyczna czasoprzestrzeń Wołynia, Kijowszczyzny, Wileńszczyzny, Podola i Galicji Wschodniej. Przedstawiano skomplikowane stosunki polsko-rosyjskie, polsko-litewskie i polsko-ukraińskie, dwulicową politykę Rosji i Austro-Węgier, powstanie samostijnej Ukrainy w marcu 1917 roku, upadek caratu i rządy Kiereńskiego, rewolucję październikową i kontrrewolucję, okupację Ukrainy przez państwa centralne i wyprawę na Kijów, wojnę polsko-bolszewicką i skutki traktatu ryskiego. Przechodziły fronty a wraz z nimi rekwizycje i szalbierstwa wojsk ustępujących i zwyciężających, sunęły rzesze uchodźców gnanych przemocą lub namową na wschód, potem z powrotem na zachód.

Literatura międzywojenna ilustruje zderzenie się potęg europejskich na Kresach, a także mniejsze żywioły: chłopski (ukraińsko-białorusko-prawosławny) z pańskim (polsko-katolickim). Autorzy nie obawiają się też opisywać mniej chlubne historie. Np. I Korpusu Wschodniego, jego kapitulację w Bobrujsku. Uczestnicy i świadkowie zdarzeń, występujący pod własnymi nazwiskami, utrwalali pamięć o żołnierzach poległych w walkach z sotniami kozackimi, partyzantką białorusko-poleszucką i Ukraińcami w ruskich matecznikach Wschodniej Galicji, o zabitych pod Torczynem, Podhorcami i Gronostajpolem nad Dnieprem. 29

Pisarze heroizowali postać Marszałka Piłsudskiego przedstawiając go jako wodza prowadzącego naród do budowy Polski mocarstwowej, mądrego polityka, który wśród klęsk nie traci ducha, dla którego polskość jest imperatywem kategorycznym, wartością najwyższą i obowiązkiem bez warunków (W. Wójcik). Opisywali obronę Lwowa i „rycerzy zadwórzańskich” w polskich Termopilach: „stu trzydziestu czterech smyków, bosych i tak obdartych, że nawet obdartych z nazwiska, porwało karabiny i poszło na śmierć”. Obok profesora i panicza walczył batiar łyczakowski, chłopak lwowskiej ulicy, umorusany jak kominiarczyk i ruchliwy jak szczygieł, uosabiający istotę lwowianizmu.

Antoni Urbański objął pamięcią wszystkich, którzy zginęli lub odeszli ze swych siedzib, pomordowanych w czerezwyczajkach, wygnanych i rozrzuconych na cztery strony świata; dorobek wielu pokoleń Polaków, miejsca związane z Żółkiewskim, Wiśniowieckim i Sobieskim, z konfederatami barskimi i powstańcami. Przy każdym dworze zaznaczał, że rozgromiony, rozgrabiony lub spalony, zostały pogorzeliska na ziemiach od Zbrucza po porohy Dnieprowe, od Dzikich Pól po Inflanty.30

Maria Dunin-Kozicka w powieści Burza od wschodu opowiada o tym, jak Polska Piastów i Jagiellonów szła na Kresy, o prześladowaniach rodów ziemiańskich, stosunkach społeczno-politycznych na Wołyniu, Podolu, Ukrainie i sposobach wynaradawiania, o dziejach unii brzeskiej, osadnikach polskich i polszczeniu się rodów ruskich, zsyłkach na Sybir oraz dawnych rycerzach kresowych, wzorach do naśladowania współczesnym. Żagwiące i bohaterskie dzieje „polskiego wschodu kresowego” sugestywnie zrekapitulował Julian Wołoszynowski w upoetyzowanej opowieści Było tak. Posplatał wątki legendarno- baśniowe z rzeczywistymi, kronikarską relację z lirycznym patosem i słowa z muzyką. W wyobraźni przegalopowała autorowi, niczym w pożegnalnym filmie, historia Kresów. Oto Chrobry zbudował w XI wieku cesarstwo polsko-słowiańskie środkowe (obok rzymsko-niemieckiego zachodniego i bizantyjsko-greckiego wschodniego) i zasiadł na kijowskim zamku. Wojska Śmiałego (wychowanego w Kijowie, któremu przygrywali bandurzyści, ożenionego z czarnobrewą Rusinką) miały wygląd ruski, „dziką krew, oczy tęskne i okrutne”. Mądry Jagiełło wyrażający się jak drapieżny ptak – okrzykami, ochrzcił Litwę i Żmudź, a jego żona Jadwiga włączyła pod swe berło Ruś Czerwoną. Ziemie polskie połączone z litewsko-ruskimi stanowiły potęgę na niezmierzonych obszarach. „Polska, Litwa i Ruś – to Polska jagiellońska. Kraje-ludzie-obrazy świata. Biały Orzeł, Święty Jerzy i archanioł Michał. Ptak, rycerz na koniu, anioł z tarczą i mieczem. Ptak króluje rycerzowi i aniołowi”. W latach pierwszej wojny Kresy znowu stanęły w ogniach, stamtąd szła „czerwona pożoga” i zagarniała błękitno-żółtą Ruś. Była wyprawa na Kijów, Piłsudski (kresowiak z wąsami zwisającymi w dół wschodnim zwyczajem) i wreszcie „cud nad Wisłą” – Polska powstała, by żyć. Na kanwie Kresów snuł Wołoszynowski refleksje historiozoficzne o prawach historii i duchu narodowym, o jednostce uwikłanej w dzieje swego narodu i państwa, o splotach ludzkich losów. Podkreślał wartości tkwiące w tradycji, ale twierdził, że należało pogodzić się z utratą Kresów choć Kresowianie czuli się skrzywdzeni, zarówno przez państwa zwycięskie, jak i przez rodaków. Swoje protesty i pamięć manifestowali w odrodzonej Polsce w licznych towarzystwach, kołach i związkach kresowych: w Komitecie Obrony Kresów Wschodnich, Stowarzyszeniu Polaków Uchodźców z Kresów Wschodnich, Towarzystwie Straży Kresowej, w Kole Polaków Ziem Ruskich, Związku Polaków z Wołynia, Podola i Ukrainy czy w Towarzystwie Opieki nad Kresami.31

Wątek ziemiaństwa południowokresowego przewijał się też w twórczości Jarosława Iwaszkiewicza, który w latach 1909–1918 zarabiał korepetycjami w wielu dworach ziemi kijowskiej, połtawskiej, wołyńskiej, podolskiej i chersońskiej . Obserwował tam życie rodów ziemiańsko-arystokratycznych w Teterowie, Humaniu i Hajworonie, w ostatnich już wielkopańskich rezydencjach. Poznawał folwarki i leśniczówki, ekonomskie mieszkania i chłopskie chaty, miasteczka i wsie nad Dnieprem, Bohem i Rosią. Autor szczegółowo opisał ziemiańsko-inteligencki dwór polski na Ukrainie: jego architekturę zewnętrzną i wewnętrzną (wyposażenie salonów, komnat, pokoi), codzienność mieszkańców, ich obyczaje, poglądy i osobliwości. Także swój dom, „zaczarowany pałac dzieciństwa” w dużym ogrodzie z altaną, pełnym piwonii i róż, w krzakach malin i bzów (z nieznośnie śpiewającym słowikiem). 32

Program regionalizmu szczególnie przydawał się w województwach wschodnich, zespalał je z Polską etniczną, umacniał solidaryzm z mniejszościami narodowymi i łagodził „swojskością” konflikty oddolnie. Rozprawiano o poezji wileńskiej jako przejawie „odrębnego ducha”, o specyfice literatury wołyńskiej i podolskiej z nutą jakiejś tęsknoty i rozmarzenia. Zwracano też uwagę na niebezpieczeństwa regionalizmu, który nadmiernie wybujały, mógł rozbijać jedność narodu i państwa od wewnątrz, sprzyjać separatyzmowi i ograniczać twórców do opiewania tylko swoich „dziur prowincjonalnych, miękkiego kojca i rodzinnego ogródka”. Doceniano wpływy środowiska (genius loci) na pisarzy, odróżniając literaturę regionalną (powstającą w danym regionie) od regionalistycznej (z problematyką regionalną w utworach wysokoartystycznych). W literaturze kresowej wyodrębniły się trzy główne regionalizmy: wileński, wołyński i wschodniomałopolski, ze swoistą tematyką i poetyką.

Ważnym głosem była twórczość Stanisława Vincenza, którego sława pisarska przyszła wiele lat po upadku II Rzeczpospolitej. Po wybuchu wojny światowej Vincenz, jako oficer 24 Pułku Piechoty, został zmobilizowany do armii austriackiej. Walczył na froncie wschodnim, m.in. pod Haliczem i na froncie włoskim w Dolomitach. W roku 1919 zgłosił się na ochotnika do Wojska Polskiego. W stopniu podporucznika został wykładowcą szkoły wojskowej w Modlinie, gdzie zamieszkał z żoną i synem. Potem brał udział w kijowskiej wyprawie Piłsudskiego. Po zakończeniu wojny bolszewickiej przeniósł się z rodziną do Słobody Rungurskiej. W roku 1926 osiadł na parę lat w Warszawie. Został wtedy redaktorem miesięcznika „Droga” , w którym publikował eseje z zakresu filozofii i religii. W 1930 roku wrócił na dobre na Huculszczyznę przenosząc się z rodziną do Worochty, a potem do własnego domu w Bystrecu. Tam rozpoczął pisanie dzieła swego życia – powieści Na wysokiej połoninie, a właściwie pierwszego jej tomu Prawda starowieku. Podobno uczynił to z inspiracji swojego przyjaciela, szwajcarskiego filozofa Rudolfa Holzapfela, który poradził mu spisanie huculskich gawęd i opowieści o wierzeniach i zwyczajach tego dziwnego ludu. Książka pełna jest mistrzowskich opisów surowej górskiej przyrody Pokucia. Do dziś uchodzi Vincenz za jednego z prekursorów europejskiej integracji – jedności narodów przy zachowaniu różnorodności kultur. Powinni o nim pamiętać bracia Ukraińcy, zwłaszcza teraz, gdy uchylają się im wreszcie drzwi do unii z Europą. To przywracanie jego pamięci już się właściwie zaczęło, o czym świadczy ukraińskie wydanie sprzed kilku lat dzieła Vincenza Na wysokiej połoninie w przekładzie Tarasa Prochaśki.33

Vincenz z należną uwagą i pieczołowitością potraktował starodawną epikę huculską: wieści obrzędowe, szeptane i przedziwne, grające jak świąteczny dzwon, liczne przemówki, zagadki i zaklęcia magiczne łagodzące przerażenie i ból, chroniące od niewidzialnych złych mocy. Układana prozą i wierszem była odświętną uciechą i towarzyską grą, zawierała mądre pouczenia i perswazje, oczarowanie i wróżby. W epopei Vincenza regionalną kulturę współtworzą Huculi, Polacy i Żydzi (na dalszym planie różni „mieszańcy”). Pisarz sięgnął w najstarsze czasy, w przeszłość absolutną, do dziejów legendarnych olbrzymów Wielitów i opryszków; następnie przeniósł fabułę w lat a bliższe – zwady świata huculskiego z nową cywilizacją, zatrzymując się na współczesności otwartej i płynnej. Obok najbardziej rozbudowanego tematu huculskiego, snuje się wątek polski. Korzeń polskości zapuściła tu szlachta zagrodowa żyjąca w osobliwych już dworkach, z resztkami przywilejów nadanych ongiś przez samego Jagiełłę. Na skutek rozdrobnienia i braku klamki pańskiej, herbowa niegdyś szlachta z wojowników spadła z czasem do poziomu niezamożnego chłopstwa lub imała się fachów urzędniczych i rzemieślniczych (kuśnierstwa, krawiectwa, szewstwa, kowalstwa, garncarstwa, leśnictwa).

Od połowy XIX wieku rząd austriacki celowo protegował chłopów zwolnionych z pańszczyzny, a degradował szlachtę, resztki dawnej Rzeczypospolitej. Trzeci wątek wiązał się z chasydami, z pustelnikiem Besztem zamieszkałym na Huculszczyźnie, ich wielką pobożnością połączoną ze śpiewami i tańcami graniczącymi z ekstazą, niechęcią do uczonych talmudystów i oligarchii kahalnej, a także zdolnościami uzdrawiania i praktykami cudotwórczymi cadyków. Huculszczyzna jawiła się Vincenzowi ostatnią wyspą Atlantydy słowiańskiej, zatapianą nieubłaganie przez złowrogą, wielkopańską cywilizację. Autor opowiadał się przeciwko tej cywilizacji niosącej zdemoralizowanie i znijaczenie, zanik poczucia sprawiedliwości i wycinanie puszcz. Sprzeciwiał się niwelującym tendencjom uniwersalizmu kulturalnego, nowoczesnej tyranii i kupieckiemu duchowi. Nie ufał owym „mądralom prymitywizującej filozofii” (od nagich instynktów, chuci, walki o byt) i naiwnej wierze w postęp. Za to ze zrozumieniem odnosił się do dawnych obyczajów, uczuć religijnych, podań i mitów, uciekał do zakątka, któremu na imię mała ojczyzna. Przy tym nie mógł rozstać się z tradycją jagiellońską, jak pisał w liście:

Od Karaimów na północy aż po Hucułów czy chasydów (jako produkt regionalny), a historycznie na przykład jezuitów w Smoleńsku, siewców oświaty na Moskwę, aż po arian polskich, których autentyczne resztki spotkałem na Węgrzech, to wszystko dla mnie całkiem widoczne – Polska”.34

Twórczość Vincenza można traktować z jednej strony jako wielki hołd kulturze naszych wschodnich sąsiadów (kultura huculska jest składową wielkiej kultury ukraińskiej), jako pogodzenie się z utraconym światem wschodnich Kresów. Z drugiej jako klamrę zamykająca wielką polską epopeję – literaturę i świat wyobrażony, emocje narodowe – polegająca na nieodwracalnej obecności Polaków na Wschodzie, co stanowi obecnie wspólne dziedzictwo i powinno jako takie być odpowiednio dostrzeżone i uszanowane. Zamknięta księga dzieł Vincenza jest – metaforycznie – zamkniętą księgą Polski Kresowej.

Podsumowanie

Analizując polskie rozdarcie na Kresach i ukraińską tam obecność, zwłaszcza w okresie walki o tożsamość, należy brać pod uwagę zarówno mity jak i system wartości kształtujący społeczność i grupę narodową. Opór wobec ukraińskiej wizji politycznej miał grunt twardych doświadczeń XIX wieku – czasu wynaradawiania i walki z polskością. Z drugiej strony elity zdawały sobie sprawę, że polskość dla wielu narodów imperium rosyjskiego była czymś atrakcyjnym. Ta atrakcyjność wynikała przede wszystkim z dziedzictwa wielokulturowego na obszarze Wielkiego Księstwa Litewskiego. Polska szlachta – (zarówno elity dworskie jak i schłopiałe zaścianki oraz ośrodki edukacyjne np. kolegia jezuickie, pijarskie) znalazła sposób na imperializm rosyjski – zaczęła promować lokalność, w tym: białoruskość. Dunin – Marcinkiewicz – jego postawa i twórczość są najlepszym tego przykładem. Urzędnicy carscy po powstaniu styczniowym mieli z tym poważny problem, gdyż dokładnie wiedzieli, że polski szlachcic Konstanty Kalinowski, odwołuje się do najbardziej fundamentalnych uczuć patriotycznych, czyli do lokalności (białoruskości, litewskości). Dlatego tak mocno zwalczano tego typu postawy i rozpoczęto silny proces rusyfikacji. Ideologia panslawizmu pojawia się wówczas (z kręgów centralnej administracji w Petersburgu) jako oferta konkurencyjna, ochraniająca Imperium przed groźbą rozpadu, podziału na „ojczyzny lokalne”.

Józef Mackiewicz krytykując pisarstwo Floriana Czarnyszewicza (zob. „Nadberezyńcy” i krytyczne uwagi JM oraz jego polemika z Czapskim i Miłoszem na łamach „Kultury” i prasy emigracyjnej) zauważa, że poprzez utrzymywanie mitu etnicznej jedności wspólnoty polskiej odbierano szlachcie i wielu chłopskim rodzinom na kresach prawo do ich regionalnej odrębności (litewskości, białoruskości czy rusińskości), która mogła być magnesem przyciągającym do tak rozumianej polskości (wielokulturowej, tolerancyjnej itd.). To tutaj było zagrożenie dla carskiej władzy. Wychowani na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej Polacy do dzisiaj utrzymują przekonanie o wyższości modelu wielokulturowego nad mono-etnicznością (polskością polityczną). Polskość na Kresach była więc o tyle w sprzeczności (na linii kolizyjnej) z innymi patriotyzmami, o ile odrywała się od lokalności i zmierzała ku większej ojczyźnie kulturowej czy politycznej. Na takiej repatriotyzacji w latach odradzania niepodległości przegrywała polska ludność (zwłaszcza ziemiaństwo, uboga szlachta i inteligencja). Jest to doświadczenie – bolesne i nieuchronne – z lat 1918-1921. Polskie elity skazane były na klęskę wobec liczebnie większej obecności „ruskiej” (tu: białoruskiej czy ukraińskiej). Polska stamtąd uciekła – tak wielu z goryczą wspomina – mając żal i pretensje do przywódców II Rzeczpospolitej.

Przestawione wyżej w grubym zarysie problemy kształtowania się postaw patriotycznych i narodowych w świetle wybranych dzieł literackich skłaniają do refleksji na siłą emocji w kulturze. Natura ludzka i jej społeczny wymiar są na tyle złożone, że nawet w refleksji naukowej, akademickiej nad zjawiskami politycznymi nie sposób pominąć roli emocji. Nie można bowiem oddzielić tego co racjonalne, co wynika z kalkulacji politycznych i różnorakich interesów, od siły przekonań i psychologicznych uwarunkowań. Nawet jeżeli pozwolimy sobie na bagatelizowanie tego czynnika to on będzie do nas wracać. Tak jak dzisiaj, gdy czytamy w polskich mediach społecznościowych wiele krzywdzących opinii i sądów, rzucanych z lekkością przez wyznawców tego czy innego „przed-sądu”. W polsko-ukraińskim dialogu szczególnie bolesne i tragiczne historie z naszej przeszłości, w tym z okresu walki o niepodległość, może służyć siłom zewnętrznym do antagonizowania i przeciwstawiania sobie obu narodów splecionych wspólnym losem i dramatyczną historią. Dlatego zadaniem naczelnym intelektualistów w obu państwach jest obecnie poświęcenie należytej uwagi temu zjawisku. Pogłębiona refleksja i analiza każdego oddzielnie wydarzenia i indywidualnego losu bohaterów narodowych, stających często z bronią przeciw sobie nawzajem, może wywołać pewne pokłady empatii, które pomogą one przynajmniej ograniczyć pole dla działania wrogich nam sił i zewnętrznej ingerencji. Zwłaszcza w dobie wojny informacyjnej, w epoce „post-prawdy”, rozpowszechnianych fake-newsów, gdzie wykorzystywane są one przeciwko naszym strategicznym celom, należy być szczególnie wrażliwym i uważnym. Nie możemy pozwolić, aby ktoś inny pisał za nas naszą historię i układał agendę relacji wzajemnych, starając się uczynić z nas wrogów niezdolnych do dialogu i pojednania.

Przed nami ogromne dzieło polegające na odkrywaniu prawdy i fundujących tę prawdę wartości. Musimy mieć odwagę potępiać czynione zło – po jednej i drugiej stronie – aby na tym polu zbudować uczciwe i szczere stosunki między naszymi narodami i państwami. Pozostaje mieć nadzieję, że przedstawiony w zarysie jeden wątek – literacki – będzie małą cegiełką położoną w budowie tego wspólnego gmachu.

1 P. Bindera, H. Palska, W. Pawlik (red.), Emocje a kultura społeczna, Warszawa 2009;

2 Zob. B. Hadaczek, Historia Literatury Kresowej, Universitas 2011;

3 Zob. M. Jagiełło, Razem czy osobno? Przewodnik po lekturach, Wydawnictwo UW, Warszawa 2011;

4 S. Wyspiański, Wesele, Warszawa 1976, s. 42-43;

5 Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Kraków 1922, (cytaty pochodzą z wyd. powojennego Księgarnia św. Jacka, Katowice 1990);

6 Zob. tegoż autora m.in.: Polacy na Ukrainie 1831-1863. Szlachta polska na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie, Paryż: Instytut Literacki 1987; oraz Walka o ziemię. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914, Sejny: „Pogranicze” 1996;

7 Cyt. S. Petlura, „Druga konferencja ukraińskiego ruchu socjaldemokratycznego w Austrii”, w zbiorze pt.: Symon Petlura.Naczelny Ataman, red. naukowa G. Hryciak, Wrocław 2012, s. 41-42;

8 Z. Kossak- Szczucka, op. cit. s. 46;

9 Z. Kossak-Szczucka, op.cit.s. 47-48;

10 Tamże s. 116;

11 Tamże s. 297-298;

12 Fragment ulotki autorka przytacza po ukraińsku po czym w przypisach daje tłumaczenie na polski, tamże s. 224;

13 M. Janion, Niesamowita słowiańszczyzna, Kraków 2007;

14 B. Hadaczek, op. Cit. s. 167-168;

15 Fragment listu E. Orzeszko do I. Franko, cyt. Za B. Hadaczek s. 172;

16 Por.: T.T. Jeż, Sprawa ruska. Prowodyrowie Rusi spółcześni (1879), Sprawa ruska w Galicji. Powieść (1884), Sprawa ruska w stosunku do sprawy polskiej (1902), Ukrainizm galicyjski (1908), za: B. Hadaczek op. Cit. s. 174;

17 J. Zachariasiewicz, Święty Jur, Lwów 1862, Jarema. Studium z wewnętrznych dziejów Galicji (1863), Marek Poraj. Powieść z czasów pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej Polskiej (1867), Chleb bez soli. Powieść z czasów rozbioru Rzeczypospolitej Polskiej (1872), Noc królewska (1872).

18 Por. B. Hadaczek op. Cit. 176-177

19 P or. np.: S. Brzozowski, H. Sienkiewicz i jego stanowisko w literaturze współczesnej (1903), Płomienie. Z papierów po Michale Kaniowskim wydał i przedmową poprzedził… (1908), Sam wśród ludzi (1911 – część 1. Dębiny).

20 Cyt. za: B.Hadaczek op. cit. s.231;

21 Zob.: J.L. Popławski, Nasz demokratyzm (1900); Z. Balicki, Egoizm narodowy wobec etyki (1902); R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka (1904) z dołączoną w następnym roku rozprawą Podstawy polityki polskiej. A także liczne artykuły programowe w takich czasopismach jak: Przegląd Wszechpolski, Przegląd Narodowy, Narodowiec, Polak.

22 Zob.: F. Gawroński-Rawita, Ustrój państwowo-społeczny Rusi w XI i XII wieku w zarysie (1896), Historia ruchów hajdamackich wieku XVIII (1899), Studia i szkice historyczne. Serie I-III (1900–1915), Bohdan Chmielnicki (1906–1909), Ostatni Chmielniczenko 1640–1679. Zarys monograficzny

23 Zob.: F. Gawroński-Rawita, Na Kresach. Opowiadanie historyczne z XVIII wieku (1887 – drugi tytuł Na stepach), Pan hetman Mazepa. Powieść historyczna (1888), Na kresowym dworze. Powieść historyczna z czasów pobytu w Kijowie Bolesława Śmiałego (1889), Złotobrody emir. Powieść ukraińska (1891), Charcyzy. Powieść historyczna z XVIII wieku na tle rzezi humańskiej (1893), Król i carowa. Powieść z końca XVIII wieku (1920), Dzieje rodziny Żywotowskich… Tom 1: Rok 1846…;

24 Por. F. Czarnyszewicz, Nadberezyńcy, Warszawa 2015; biograficzna opowieść dotyczy wprawdzie ziem białoruskich, ale sposób myślenia charakterystyczny jest dla większości ludności polskiej na kresach, mieszkającej zwłaszcza w obcym otoczeniu narodowo-religijnym i politycznym;

25 Zob. artykuły zamieszczone w „Wiadomościach Polskich” z lat 1915– 1916, np.: L. Abramowicz, Litwa i Korona, Polska – Litwa – Ruś; M. Römer, O duszę Polesia; W. Zadźwiński, Głos z Litwy; A. Brückner, Polacy kresowi. Ponadto: E. Maliszewski, Polacy i polskość na Litwie i Rusi (1916); L. Wasilewski, Kresy wschodnie. Litwa i Białoruś. – Podlasie i Chełmszczyzna. Galicja wschodnia. – Ukraina (1917); W. Studnicki, W sprawie stosunku politycznego Polski do jej ziem wschodnich (1919). A także utwory z kręgu endeckiego, np.: Z. Dębicki, E. Słoński, Ta, co nie zginęła… Poezje (1915); J. Puzyna, Znasz-li ten kraj (1915), Ojcze nasz (1916), Krakowskie wesele (1916), Z kurzem krwi bratniej (1916), Księgi przyszłości Polski (1918); W. Grodzicka-Czechowska, W stepach (1919), Ku Ojczyźnie (1919), Wśród swoich (1922); E. Małaczewski-Korwin, Koń na wzgórzu, [Nowele], (1921 – tu Dzieje Baśki Murmańskiej. Historia o białej niedźwiedzicy; Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica; Wielka bitwa narodów; Na dalekiej północy) (1922).

26 Zob J. Kaden-Bandrowski, Piłsudczycy (1915), Biały Lew (1917), W płomieniach. Lwów w roku 1914 (1918), Krwawy film. Wojna domowa na Ukrainie (1918), Syn Dniepru (1920), Pielgrzymi (1920), Krwawa chmura (1920), Czerwona rakieta (1921), Wściekłe psy (1921), Przez jasne wrota (1920), Niezwalczone sztandary (1923),

27 Zob J. Wittlin Hymny (1920) Wojna pokój i dusza poety (1925) Ze wspomnień byłego pacyfisty (1929);

28 Por. wiersze z kręgu legionowego, np.: J. Starzewski, Wiersze wojenne (1916); S. Stwora, Strata czasu 1914–1915 (1916); W. Denhoff-Czarnocki, Piosenki i wiersze (1916), E. Słoński, Idzie żołnierz borem, lasem… 1914–1915. Wiersze i zapiski o Polsce, o wojnie i o żołnierzach (1916), Już ją widzieli idącą… Wiersze o Polsce, o wojnie i o żołnierzach (1917); J. Mączka, Starym szlakiem (1917); R. Bergel, Czasy i ludzie (1917), Tułaczym szlakiem. Poezji żołnierskich seria II (1921); K. Iłłakowiczówna, Trzy struny (1917), Kolędy polskiej biedy. W wigilię powrotu (1917); J. Relidzyński, Wieją wiosenne wiatry. Poezje wolnościowe i legionowe (1916), Laury i ciernie (1917), Nad żołnierza nie masz pana. Pieśni żołnierskie (1921); B. Zahorski-Lubicz, Wiersze Piłsudczyka (1920); K. Makuszyński, Piosenki żołnierskie (1920). Zob. także relacje: B. Merwin, Legiony w boju 1915 (1915). L. Staff, Tęcza łez i krwi (1918); Z. Wojnarowska, Słowa o miłości i wojnie (1917); A. Zahorska, Polskie piekło, [Poemat], 1916. Antologie: Dla Ciebie Polsko! Zbiór poezji o Polsce i bojom o nią powszednim. Piotrków 1915; S. Łempicki, A. Fischer, Polska pieśń wojenna. Antologia poezji polskiej z roku wielkiej wojny. Lwów 1916; Marsze i piosenki brygady Piłsudskiego. Kraków 1915; Nasze Kresy. Mohylów 1917; A. Romanowski, Rozkwitały pąki białych róż… Wiersze i pieśni z lat 1908–1918 o Polsce, o wojnie i o żołnierzach. Warszawa 1990, t. 1–2. W. Orkan, Droga czwartaków (1916); B. Zahorski-Lubicz, Pobojowisko. Nowele-sylwetki-szkice (1917); S. Kiedrzyński, Pożar (1919); M. Smolarski, Na ziemiach polskich bój (1919); K. Zdziechowski, Kresy (1920), Przegrana (1921); M. Bańkowska, Horyńce (1920); I. Lutosławska-Wolikowska, Bolszewicy w polskim dworze (1921); E.M. Woroniecki, Wały graniczne (1921). Także utwory o walczącym Lwowie, np.: A. Schroeder, Orlęta (1919); H. Zakrzewska, Dzieci Lwowa (1919); W. Orobkiewicz, Z dziejów walk i cierpienia na Kresach (1919); K. Bukowski, Lwów w pieśni poetów lwowskich. Antologia (1919); Kajet wojenny dziecka lwowskiego (1921); E. Jezierski, Dla Ciebie Polsko (1921); Serce wydarte z polskich piersi. Lwów w poezji. Zebrała i oprac. D.B. Łomaczewska. Lwów 1993. Utwory o wyprawie na Kijów, o wojnie polsko-bolszewickiej i o wyprawie wileńskiej, np.: J. Bandrowski-Kaden, Wyprawa na Kijów (1921), Wyprawa wileńska (1920), Wiosna 1920 (1921); A. Gruszecki, O wolność i godność. Powieść współczesna (1916),

29 Zob: Z. Kossak-Szczucka, Pożoga. Wspomnienia z Wołynia 1917–1919 (1922), Ku swoim (1931); J. Januszkiewiczowa, W potopie krwi i łez. Wspomnienia zakładniczki (1922); A. Zahorska, Uchodźcy (1922), Odrutowana okolica (1925), Trucizny. Powieść współczesna (1928); H. Krzemieniecka, Lecą wichry (1923); M. Obertyńska, W kołowrocie (1924); E. Dębicka, Zrodzeni na jednej ziemi (1924); E. Dorożyńska z Zaleskich, Na ostatniej placówce. Dziennik z życia wsi podolskiej w latach 1917–1921 (1925); M. Dunin-Kozicka, Burza od Wschodu. Wspomnienia z Kijowszczyzny 1918–1921 (1925 – Międzynarodowa Komisja Współpracy Intelektualnej przy Lidze Narodów w Genewie umieściła te wspomnienia na liście najwybitniejszych polskich dzieł literackich za rok 1925), Przeorane szlaki: T. 1 Rok 1917. Opowieść historyczna (1928), T. 2 Dziedzictwo myśli. Opowieść historyczna (1930), Ania z lechickich pól (1931–1932); Z. Żurakowska, Skarby. Powieść dla młodzieży (1925); Pożegnanie domu. Powieść dla młodzieży (1927). M. Wańkowicz, Strzępy epopei. Opowiadania (1923), Szpital w Cichiniczach. Opowiadanie Z. Wańkowiczówny siostry miłosierdzia (1925); A. Stodor–Cehak, Czarna ściana (1923); K. Glinka, Wichry stepowe (1925); M.J. Wielopolska, Gontowszczyzna. Wspomnienia z rebelii w Małopolsce Wschodniej (1925); M. Domańska, Orlęta (1925), Gdy zabrzmiał złoty róg. Powieść z niedalekiej przeszłości (1926); S. Rayski, Lwów w hołdzie polskim Termopilom (1926); S. Faliński, Rycerze zadworzańscy (1927);

30 A. Urbański, Z Czarnego szlaku i tamtych rubieży. Zabytki polskie przepadłe na Podolu, Wołyniu, Ukrainie (1927), Podzwonne na zgliszczach Litwy i Rusi (1928), Memento kresowe (1929), Pro memoria. Czwarta seria rozproszonych dworów kresowych (1929);

31 J. Wołoszynowski, Rok 1863 (1931), Było tak…; Z. Kossak-Szczucka, Trembowla. Powieść o polskiej szlachcie zagrodowej z początku XVIII wieku (1939), Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej. Opisy i obrazy przeszłości. Zebrał S. Przybylski. Lwów 1929; M. Bruchnalska, Z obrony bohaterskiego Lwowa i Małopolski Wschodniej (1930); H. Glass, Na szlaku Chudego Wilka (1932); M. Bezłuda, Akademia Jóźka (1932), Jóźko żołnierzem polskim (1934); H. Zbierzchowski, Zawsze wierny (1939). A także utwory F.A. Ossendowski, Lisowczycy. Powieść historyczna (1929), Zagończyk. Powieść historyczna (1931); S. Wyrzykowski, Moskiewskie gody…;

32 Zob. J. Iwaszkiewicz, Gody jesienne (1918), Hilary, syn buchaltera (1923), Księżyc wschodzi (1925), Sława i chwała. T. 1 (1956).

33 Zob. S. Vincenz, cykl Na wysokiej połoninie: cz. 1. Prawda starowieku (Warszawa 1938);cz. 2. Nowe czasy (Zwada) (Londyn 1970); Nowe czasy (Listy z nieba) Londyn 1974;cz. 3. Barwinkowy wianek (Londyn 1979);(przekład na angielski: On the High Uplands. Sagas, Songs, Tales and Legends of the Carpathians. Translated by H.C. Stevens. London 1955)(przekład na ukraiński: На високій полонині. Правда старовіку. Переклав Богдан Сенежак. Львів: Червона калина, 1997. – 452 с.; (przekład na ukraiński: На високій полонині. Переклав Тарас Прохасько. Івано-Франківськ: Лілея-НВ, 2011.

34 S. Vincenz, Nowe czasy (Listy z nieba), Londyn 1974, s. 78;

Comments are closed.