(Polski) List
We wrześniu 2021 roku, kiedy po wakacjach wróciłem do obowiązków w Ambasadzie w Tbilisi odkryłem w przychodzącej poczcie list. Mój list do Leszka Budrewicza napisany odręcznie w 1987 r. i wysłany z placówki pocztowej przy jednostce wojskowej w Gnieźnie. Niestety, pracownicy ochrony w ambasadzie lub sekretariat wyrzucili kopertę i nie mogłem zidentyfikować, kto mi to przysłał. Nie wykluczam, że to żart samego adresata – czyli Leszka, który postanowił mi przypomnieć, jak pisałem i myślałem w 1987 roku. Treść tego listu zdecydowałem się opublikować na witrynie WiP, gdyż wydaje mi się ciekawym dokumentem z tamtego czasu. W załączeniu skan oryginału. Przypisy są dla tych, którzy nie znają szczegółów historii Ruchu Wolność i Pokój.
================================
Gniezno, 1 lipiec 1987 r.
Leszku1,
Bardzo dziękuję Ci za list, za pamięć, za pozdrowienia i życzenia. List nadszedł nienaruszony, bez „ocenzurowano”, a ponieważ tutejszy mały urząd pocztowy przy jednostce jest mi dobrze znany nie mam powodów, aby sądzić, że ktoś to czytał, co napisałeś.2 Nie odpisałem od razu, gdyż międzyczasie zdarzyło mi się wyjechać do domu.
Stąd widać, że nie mam najgorzej. Oczywiście całe to wojsko uważam za przymusowe odosobnienie, internowanie i odpędzam od siebie jakiekolwiek myśli, że mi to daje coś dobrego (nowe doświadczenia, znajomości itd.)
Opowiem Ci pokrótce jak doszło do mojego „rozstania” z Oskarem.3
Po podjęciu przez nas strajku, wysłaniu pism, listów protestacyjnych do różnych „ważnych” instytucji grożono nam karą 5-cio letniego więzienia (ppłk Badura), „gdzie nawet Budrewicz nie pomoże (sic!)”. Oni są po trochę przekonani, że to Ty namawiasz…. Wielokrotnie pytano mnie czy Ciebie znam. Dopóki nie przyjechałeś nie wiedziałem o co chodzi.
Ponadto mnie samego uważano za „większego buntownika” i „burzyciela”, Oskar pozostawał w cieniu.
Kiedy po naciskach ze strony dowództwa nadal nie podejmowaliśmy pracy postanowiono zawieźć nas do prokuratora. Jakiś „uczciwy” porucznik już przeddzień podszepnął mi na ucho, że nam nic nie zrobią, że to tylko dla postraszenia. Z tym większą ochotą jechaliśmy do Wrocławia na „rozmowę”. Płk Gołębiewicz w prokuraturze wojskowej (wyszczekany gość) otwarcie powiedział, że przyznają nam wszystkie przysługujące prawa i zapewnią pracę odpowiednią dla nas (!!!), upewnił nas, że służymy tylko rok i, że nie grozi nam międzyczasie aresztowanie. Doszła przy tym zabawna historia. W całej tej rozmowie (niech żyje erystyka!) dążył do wyciągnięcia od nas pisemnych oświadczeń, że „nie mamy nic przeciw służbie wojskowej”. Na początku rozmowy ze mną był natarczywy, ale w momencie kiedy ja zaproponowałem, aby dał mi pisemne oświadczenie, że nie grozi mi aresztowanie do końca służby, zaśmiał się nerwowo i …. dał spokój.
Po powrocie z „rozmowy” do Krotoszyna, wieczorem dowiedziałem się, że „wysiedlają” mnie do Gniezna. Na pewno było to podyktowane chęcią oddzielenia nas. Ale byłem pełen niepokoju. Dużo pewniej czułem się z Oskarem. Raźniej jest razem, zwłaszcza, że Oskar zaraża optymizmem. Takim go poznałem. Takim go pozostawiłem w Krotoszynie.
W Gnieźnie spotkałem się z chłodnym, ale życzliwie-ciekawym przyjęciem. Ponieważ przywiozłem ze sobą wizytówkę: „wichrzyciel”, starano się „schodzić mi z drogi”. Było to dla mnie zaskoczeniem, że mogę teraz ja dyktować warunki. Oczywiście to „dyktowanie warunków” nie można brać dosłownie. Ale pozwolono mi „rozejrzeć się”, co bym chciał robić…
Zdecydowałem, że będę grał w zespole muzycznym, już to kiedyś robiłem, ukończyłem odpowiednią szkołę itp. Jednak zadecydowano za mnie. Z-ca ds. politycznych, „ułożony” pan o intelektualnych aspiracjach postanowił, że weźmie mnie „do siebie na wychowanie” i przeznaczył do pracy w sekcji politycznej (!). Pod latarnią najjaśniej?! Oddano mnie do „najlepszej kompanii”, wzorowej, gdzie rej wodził PZPR i ZSMP. Straszne! Rozpocząłem zawrotną karierę plastyka w dekoratorni. Tego jeszcze nie rozbiłem. Zastanawiam się, kiedy będę musiał zejść z tego stanowiska? Ponieważ problem polega na tym, że do tej pory maluję plansze, hasła, napisy ideologicznie obojętne lub lekko zaangażowane, ale nie agresywne. Wiesz jednak, że jedną z cech dobrego żołnierza jest nienawiść do wroga. Jeżeli mi każą pisać na planszy, że Amerykanin czy Niemiec to źli ludzie wiem, że będę musiał odmówić pracy. Póki co, pracy mam pełne ręce w tzw. izbie tradycji. II wojna światowa i historia pułku. Ponadto mam dużo czasu na czytanie pisanie i rozmyślanie.
Mocno mnie zaskoczyła wieść, że z Oskarem obeszli się dużo gorzej. Podejrzewam, że to sprawa ambicji krotoszyńskich pułkowników, którzy chcieli wobec swoich pokazywać, że nie są niestali w sądach i chwiejni. Jest też możliwe (nieczytelne). Mogli po prostu rozdzielić nas, dać nam inne warunki i jak w laboratorium przyglądać się, jak się będziemy zachowywać osobno.
W kwietniu miałem trochę problemów rodzinnych. Maryjka – moja żona, poroniła w piątym miesiącu ciąży. Napisałem podanie o przeniesienie do Częstochowy, do Obrony Cywilnej. Niestety nic z tego. Do grudnia muszę siedzieć w Gnieźnie. Do domu jednak jeżdżę raz w miesiącu. Czy dostanę urlop taryfowy? 7 dni. A Ty miałeś taki długi urlop, jak każdy żołnierz? Chyba się należy?
Napisałem list do Iwony, dziewczyny Oskara, czekam na odpowiedź.
Ponieważ mam, jak pisałem, trochę czasu na rozmyślania nie jestem wolny od różnych pomysłów. Jedne są bardziej gorące inne mniej. Smaruję to wszystko na papier. Powstają artykuły, które chyba nie ujrzą światła dziennego. (?). Mam też w zanadrzu pomysł na szkic programu polskiej partii „zielonych”. Co o tym sądzisz? 4
Chciałbym ująć tę sprawę nowego podejścia opozycji do problemów politycznych w Polsce. Chyba już czas odejść od „polonocentryzmu”. Kiedy byłem w Niemczech Zachodnich miałem dziwne uczucie, że jesteśmy śmieszni z tym naszym „hurapatriotyzmem”, „mesjaństwem” itp., itd. W Polsce „zieloni” mieliby wejść do władz na zasadzie legalnej opozycji i stanowiliby gwarancję władzy na chęć przybliżenia Polski do Europy.
Prawie każdy Polak czuje się na zachodzie obco; czy tak musi być? Musimy zmienić nasz stosunek do Zachodu. Poczuć się sami tym Zachodem, gdyż jak to jest napisane we wstępie do „Innego świata” Grudzińskiego: „Nie zamknięto więzień (…) Gazety łżą. Jakaż różnica, czy my znajdziemy się w więzieniach, czy więzienia znajdują się nas? (…)”
Rząd nie jest w stanie nas uwolnić. Trzeba operacji chirurgicznej …. Itd.
WiP nie może wejść do Sejmu, a młodzi „rogaci” Polacy muszą zacząć rządzić bez względu na to jak wygląda „geopolityka” dzisiaj. Widzę partę zielonych w Polsce tak, jak to miało miejsce w krajach zachodnich na początku istnienia partii ekologicznych, byli ostro zwalczani, ale „starzy” pogodzili się wreszcie, że wchodzi nowe pokolenie, które zarzuciło XIX wieczne myślenie; jesteśmy bogatsi o całą tradycję kontestatorską i tego nie wolno, nawet w Polsce, zgubić.
Dopisek obok na marginesie strony:
Korbońskiego czytałem, Mackiewicza też! Wiem, nie wolno zapomnieć o „Zdobyciu władzy” i latach 45-56.
Powiesz, że do takich naszych działań politycznych potrzebna jest kultura polityczna „establishmentu”, skąd ją wziąć? Myślę, że czas na wykorzystanie wszystkich doświadczeń i możliwości działań politycznych z czasów „Solidarności”, z całej opozycji.
Jestem zwolennikiem działań politycznych bez stosowania przemocy. Myślę, że niechęć do polityki młodych ludzi wiąże się z tym, że nam tę politykę „zeszmacono”. Czas by wydobyć nowe wartości… Wiem…, wiem….dużo w tych słowach patosu i „chciejstwa”, ale to zaledwie – chciej to wiedzieć – zaznaczenie problemu, zachęta do rozmowy. Warto o tym mówić? Napisz. Ja cały czas myślę o szkicu do programu partii „zielonych” w Polsce.
Zechciej pomóc, jeżeli dostrzegasz w tym coś interesującego. Albo mi odradź, zniechęć mnie.
Czekam z niecierpliwością na list. Pozdrawiam. Ukłony dla Mamy, żony….
Trzymaj się !
Mariusz
PS. Adres mojej żony (i mój też)
Maria Maszkiewicz
Ul. Szymanowskiego 5/82
42-200 Częstochowa
– zapraszamy!
Dopisek na marginesie:
Na wszelki wypadek piszę adres obecny
M. Maszkiewicz
JW. 1125”x”
62-200 Gniezno
PS.2
Czy mam napisać do Wacka ? 5
1 Leszek Budrewicz (ur. 1956) dziennikarz, pisarz, poeta, działacz SKS, KOR i NZS. W 1980 r. powołany na ćwiczenia wojskowe odmówił złożenia przysięgi, za co karnie został skierowany do pracy w batalionach inżynieryjno-budowalnych. Był jednym z założycieli Ruchu „Wolność i Pokój” w 1985 r. Budrewicz jest uznawany za jednego z pierwszych polskich politycznych „objectorów”, tj. osób odmawiających służby w wojsku, złożenia przysięgi wojskowej. Za pierwszego w środowisku WiP uznaje się Rolanda Kruka, absolwenta UW, który w 1979 roku, jako pierwszy w PRL z powodów politycznych odmówił złożenia przysięgi. Działacze i sympatycy Ruchu Wolność i Pokój bądź odmawiali w ogóle służby wojskowej bądź po powołaniu do jednostki składali ustne/pisemne oświadczenie o odmowie. Unikano w ten sposób zarzutu karnego dot. złamania prawa (obowiązek konstytucyjny). O ile do powstania WiP w 1985 r. były przypadki skazywania za odmowę złożenia przysięgi to po amnestii dla politycznych w 1986 roku władze PRL starały się zachować pozory praworządności i za odmowę aktu woli nie skazywano. Ostatnim przed amnestią przypadkiem była sprawa Wacława Giermka, którego zwolniono jesienią 1986. Sprawa odmowy przysięgi w jednostce wojsk pancernych w Poznaniu Mariusza Maszkiewicza, w styczniu 1987 roku, była więc precedensowa. Środowisko WiP i opozycja „solidarnościowa” mogły tym samym testować komunistów na ich skłonność do pójścia na deklarowane ustępstwa.
2 W PRL służby specjalne powszechnie stosowały tzw. perlustrację, czyli otwieranie listów i czytanie (odnotowywanie) ich treści. W stanie wojennym, czyli formalnie od 13 grudnia 1981 do 22 lipca 1983 roku kontrolowana korespondencja była oznaczana pieczęcią na kopercie „ocenzurowano”. Czytanie listów tajne (bez oznaczania pieczęcią) odbywało się przez cały okres PRL i dotyczyło osób, które były pod szczególną obserwacją, uznane za politycznie niepewne. Latem 1987 roku w mało ważnej jednostce wojskowej w Gnieźnie wydawało się, to niemożliwe, aby ktoś czytał prywatne listy jakiegoś szeregowego Maszkiewicza. Dzisiaj po opublikowaniu paru prac historycznych, na temat perlustracji, nie można być tego pewien.
3 Chodzi o Oskara Kasperka (ur.1960), aktywistę WiP i Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego, absolwenta ASP (PWSSP) w Poznaniu, którzy otrzymał powołanie do odbycia służby wojskowej i odmówił złożenia przysięgi w jednostce wojsk zmechanizowanych we Wrocławiu. W marcu 1987 r. został przewieziony do jednostki w Krotoszynie (bataliony inżynieryjno-budowlane), gdzie wraz z obecnym już tam M. Maszkiewiczem podjął akcje protestacyjne, żądając zapewnienia praw pracowniczych. Bataliony inżynieryjno-budowalne (bib) w PRL były formacjami, do których kierowano osoby z marginesu, mające problemy z prawem. Były to w powszechnej opinii faktycznie obozy pracy. Po kilku tygodniach – w kwietniu 1987 – Maszkiewicza i Kasperka postanowiono rozdzielić, aby uniknąć eskalacji protestu. Maszkiewicza wywieziono do innej jednostki bib w Gnieźnie. W maju 1987 roku Kasperek jako odmawiający wykonywania jakiejkolwiek pracy został aresztowany a następnie na długie tygodnie/miesiące skierowany na obserwację psychiatryczną. Osądzony i skazany na 2 lata bezwzględnego więzienia. Odbywał karę w jednym z najcięższych polskich więzień w Strzelinie. Zwolniony po 18 miesiącach wiosną 1989 roku.
4 Latem 1987 roku kilkanaście zapisanych kartek z notatkami dot. programu i tworzenia polskiej partii „zielonych” zniknęło z szafki szer. Mariusza Maszkiewicza w jednostce wojskowej 1125 w Gnieźnie. Okazuje się, że kilka miesięcy po zainicjowaniu w środowisku WiP tematu utworzenia polskiej partii „zielonych” Służba Bezpieczeństwa lub inne ośrodki polityczne rozpoczęła operację związaną z utworzeniem Polskiej Partii Zielonych, pod przywództwem m.in. ludzi ze środowiska stowarzyszenia „Grunwald”, w tym znanego z nacjonalistycznych i skrajnie pro-sowieckich poglądów Janusza Bryczkowskiego. Partia Zielonych została formalnie zarejestrowana w PRL w grudniu 1988 roku. Przestała działać po dwóch latach. Trudno powiedzieć na ile list do Budrewicza zainspirował SB do działań operacyjnych, aby przejąć kontrolę nad środowiskiem polskich ekologów, ale zbieżność dat i tematów jest zastanawiająca.
5 Wacław Giermek (ur. 1960), wrocławski działacz NZS i WiP. W czerwcu 1986 r. po odmowie złożenia przysięgi wojskowej został aresztowany, a następnie jesienią tegoż roku w związku z amnestią uwolniony.