HomeDorobek naukowyArtykuły(Polski) Wybory i ulubione piosenki… czyli emocje w polityce

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

sm

Ja jestem umysł ścisły, mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem – kultowy tekst inżyniera Mamonia z filmu „Rejs”Poprzez reminiscencje– dodaje –bo jakże mi się może podobać piosenka, którą pierwszy raz słyszę.

W tym tekście zawiera się jakaś mądrość, która odnosi się także do naszych wyborów. Nie tylko tych politycznych, zresztą. U podstaw leżą emocje i chyba od nich należy zacząć tłumaczenie, dlaczego stawiamy na tego lub tamtego polityka w przedwyborczej kampanii. Albo dlaczego kupujemy to, a nie tamto. Jeżeli komuś wydaje się, że dokonuje wyboru swojego reprezentanta w oparciu o solidnie ugruntowane argumenty, to warto mu przypomnieć ulubioną sentencję profesora filozofii Mieczysława Alberta Krąpca: myślisz logicznie, a więc jesteś w błędzie.

Próba definicji

Pojęcie emocje używam tutaj jako określenie całej rozległej sfery ludzkiego świata, która odnosi się do aktywności naszego umysłu. Zaliczam do emocji – uczucia, afekty, przekonania, pasje, nastroje, wyobrażenia, intuicje, nawyki, odruchy, skłonności. Czyli wszystko to czego nie ogarnia nauka. Psychologia eksperymentalna dotyka zaledwie niewielkiej części aktywności naszego umysłu. Świat ludzkich emocji wydaje się pozostawać ciągle nie dającą się dokładnie zbadać sferą życia. Może to i dobrze. Ale przynajmniej postarajmy się być uczciwi wobec siebie i z pokorą przyznajmy, że to co uznajemy z pychą i dumą, za „naszą przemyślaną decyzję” jest w wielu przypadkach splotem pozaracjonalnych odruchów. Co najwyżej pomieszaniem tego co racjonalne i pozaracjonalne. Kiedy odniesiemy się do świata emocji przyglądając się polityce zastanawiamy się: dlaczego ludzie wybierają tych a nie innych polityków? Dlaczego jedni liderzy cieszą się powodzeniem i odnoszą sukces, zaś inni – często szlachetni i mądrzy – pozostają na marginesie polityki, rzadko osiągając cel jakim jest zdobycie władzy dla realizacji określonego systemu wartości i/lub interesów. Arystotelesowska definicja osnuta wokół pojęcia dobra wspólnego dawno przestała nam wystarczać dla wytłumaczenia czemu racjonalne propozycje, oczywiste systemy aksjologiczne jednych przegrywają z mniej rozsądną ofertą atrakcyjnie podaną przez innych. Proste wytłumaczenia w kategoriach populizmu niewiele tutaj wnoszą. Głosując na daną partię, czy kandydata w wyborach większość z nas dokonuje przecież racjonalnego wyboru. Tak się przynajmniej większości z nas wydaje.

Co decyduje o naszym wyborze?

Spece od PR i marketingu dawno dowiedli, że mężczyźni wysocy zarabiają więcej, są częściej wskazywani przez wyborców jako najbardziej właściwi kandydaci na najwyższe urzędy. Mało tego – mężczyzna o wzroście poniżej 170 cm jest uznawany niemal za inwalidę, nieudacznika. Jeżeli zdobywa pozycję polityczną to większość ze zrozumieniem kiwa głowami: „kompleks napoleona”.

Przyciągająca aparycja kobiet – na odwrót – może być obciążeniem w politycznej debacie. No bo jeżeli ładna to niekoniecznie mądra.

Zatem nie rozum, nie wartości, nie racjonalne argumenty i przewaga w dyskusji decydują? Wszystko nie jest tak jednoznaczne w polityce, czyli w naszym socium, jak byśmy sądzili. Ale czy tylko w polityce?

Podobnie jest z wyborem towaru w wielkim sklepie. Krążymy między półkami i mamy jasny cel – zakup określonego towaru/artykułu. Dany towar ma zaspokoić nasze potrzeby i spełniać znane nam kryteria. Specjaliści od marketingu od dawna uczą się grać na naszych emocjach używając do tego sztafażu tzw. racjonalnych argumentów. A my je uznajemy za własne. Na księgarskich półkach w dziale psychologia lub marketing znajdziemy naukowe lub pseudonaukowe instrukcje jak manipulować oraz czym jest neurolingwistyczne programowanie (NLP).

Szeroko dostępna literatura politologiczna także sięga do zasobów i doświadczeń marketingu stosując wprost bądź pośrednio podobny język, odkrywając analogie między wyborami konsumenta w sklepie a wyborami obywatela podczas kampanii i procesu wyborczego.

Co zatem decyduje? Racjonalne argumenty czy emocje? Wrażenia, zmysły i podatność na sugestie, czy też utrwalone wartości i rozum?

Inspiracją i początkiem poszukiwań w obszarze na styku polityki i świata emocji stała się dla mnie ciekawa praca amerykańskiego antropologa George’a Emanuela Marcusa, który w 2000 roku na łamach Annual Review of Political Science opublikował tekst wprowadzający do zagadnienia.

Marcus zauważa, że w pracach klasyków filozofii polityki (Arystoteles, Platon, Kartezjusz, Hobbes, Hume, Smith i wielu innych) nie omijano wprawdzie kwestii obecności emocji w polityce, ale zarówno ich rozważania jak i liczne dzieła następców skupiając się na kwestii sądów i motywacji bliżsi byli temu co nazywamy wyborem rozumowym. Czyste emocje – ich znaczenie w projektowaniu i budowaniu konceptów politycznych – pozostają w dalszym ciągu poza zasięgiem języka politologicznego. Z jednej strony liczne prace skupiają się na znaczeniu jednostki/lidera i jego oddziaływania emocjonalnego na świadomych uczestników gry politycznej, z drugiej zaś mamy szereg przykładów wartościowych prac, w których znajdujemy opis zachowań zbiorowych (bunt mas, rewolucja, opresja i zniewolenie) modelujących życie polityczne. Przytaczany przez Marcusa Harold Laswell (teorie zbiorowej komunikacji) już w latach 40-tych ub. wieku utrzymywał, że działanie polityczne to ekspresja osobistych emocji. Uwaga udzielana przez wyborcę konkretnemu politykowi/liderowi jest silnie powiązana z emocjonalnymi inklinacjami oraz interakcją emocjonalną. Mówiąc inaczej szukamy u lidera tych cech i tych zewnętrznych objawów jego systemu wartości, które utwierdzają naszą konstrukcję emocjonalną. Temu nurtowi poświęcili wiele prac badacze analizujący postawy polityków i ich wyborców w USA oraz innych krajach o utrwalonym systemie demokratycznym.

Jeden z najważniejszych filozofów oświecenia Adam Smith (1723–1790) w swoim traktacie The Theory of Moral Sentiments, z 1759 roku opisuje zasady psychologiczne zachowania jednostek, sposób podejmowania decyzji przez pryzmat emocji (aprobaty, dezaprobaty, poczucie uczciwości i niechęć do poniesienia straty). Traktat ten wszedł następnie do jego fundamentalnego dzieła „Bogactwo narodów” (An Inquiry into the Nature and Causes of the Wealth of Nations).

Według Richarda Thalera ekonomia neoklasyczna zakłada, że ludzie są zdolni wykonywać skomplikowane obliczenia, są pozbawieni emocji, nigdy nie tracą samokontroli i są całkowitymi egoistami. Jego zdaniem takie założenia mogą pomóc stworzyć skuteczny model przewidujący zachowanie eksperta w danym temacie, ale nie są przydatne do analizy zachowania przeciętnego konsumenta.

W tym kontekście nie można oczywiście zapominać o ogromnym dorobku psychologów zajmujących się emocjami jako takimi. Wiliam James – wielki twórca nowoczesnych nurtów w badaniach psychologicznych i społecznych (behawioryzm, funkcjonalizm) położył fundamenty pod całe obszary badawcze dotyczące ludzkich emocji. Jego zasługi dla antropologii i nauk społecznych są nie do pominięcia. Polscy badacze twórczości Wiliama James’a – Wiktor i Irena Wernerowie zauważają, że: „ja” społeczne wykształca się w aktach komunikacji i wiąże się z naszymi ocenami artykułowanymi przez bliźnich, lecz tylko tymi ocenami i opiniami, które znamy. James wychodzi tu z założenia, że każda opinia na nasz temat wywiera jakiś na nas wpływ (chociażby minimalny i pozornie niezauważalny) i kształtuje nasze relacje z osobą opiniującą i oceniającą. Społeczna natura zmusza nas do takiego kształtowania naszej samoświadomości by korespondowała ona z oczekiwaniami społecznymi.

Zatem lubimy te piosenki, które znamy …..

Wybory racjonalne czy nieracjonalne? Indywidulane czy warunkowane społecznie?

Inny nurt badań kieruje nas w stronę odkrywania zależności między zbiorowymi emocjami a sytuacją i warunkami społecznymi/politycznymi. Do obszarów badawczych w tym zakresie należy opis/teoretyzacja wydarzeń zewnętrznych, symboli, reakcji zbiorowych, itp. Chodzi np. o zjawisko, które w polskiej polityce nazywamy powszechnym narzekaniem, krytyką rządu, a także bezrefleksyjnym uznawaniem pewnych zjawisk jako efekt działania „innych”, tj. rządzących, którzy nie liczą się z naszym zdaniem bądź podejmują niekorzystne, nieakceptowalne decyzje w życiu publicznym (podatki, makroinwestycje, nowe przepisy itd.).

Norweski i amerykański politolog Jon Elstera, autor prac z zakresu teorii racjonalnego wyboru, w swojej pracy z 1999 roku – Alchemia umysłu, podejmuje problem kontradykcji między emocjami a racjonalnym wyborem. Badaniu poddaje zbiór aktorów – graczy w systemie. Każdy z aktorów ma sobie dostępne alternatywy wyboru i jest określony zbiór spodziewanych rezultatów wyboru takich alternatyw. Następnie Elster określa preferencje aktora do zbioru alternatyw i określa oczekiwania aktorów do parametrów systemu (pozytywne/negatywne). W zależności od dziedziny (psychologia/socjologia etc.) te modele mogą być mniej lub bardziej sformalizowane (sprowadzone do matematycznych wzorów). Teoria racjonalnego wyboru (TRW) posunęła naszą wiedzę o emocjach nieco naprzód, zwłaszcza opisując przybliżone warianty i okoliczności mechanizmu podejmowania decyzji. Elster i inni wyróżniają tu trzy podstawowe dylematy: dylemat więźnia (chodzi o kwestie zaufania), tzw. chicken game (problem współzawodnictwa) oraz assurances game (problem koordynacji). Elster sufluje wniosek, że to co jest obiektywnie racjonalne w wypadku jednostki (wybór konkretnej osoby i sposób jej działania) nie musi być racjonalne w odniesieniu do zbiorowości.

Przy założeniu podobnych warunków i danych: określona decyzja gospodarcza jaką podejmuje jednostka może być diametralnie różna od decyzji grupy osób (kolektywu zarządzającego lub zbiorowości ludzkich).

Jedną z kluczowych książek podsumowujących badania w zakresie relacji między neurofizjologią a aktywnością społeczną człowieka wydaje się być Neuroeconomics. To praca zbiorowa pod redakcją amerykańskiego neurofizjologa Paula Glimchera. Szczególnie w rozdziale 11 (Social Preferences and the Brain – opierając się na teorii gier oraz teorii preferencji społecznych analizują fizjologiczne uwarunkowania w systemie nerwowym dot. podejmowanych decyzji) oraz w rozdziale 12 (Neuroeconomics of Emotion and Decision Making). W tym ostatnim rozdziale Karolina Lempert oraz Elizabeth Phelps wiążą proces fizjologiczny podejmowania decyzji z układem limbicznym (struktury korowe i podkorowe mózgu), który bierze udział w regulacji zachowań emocjonalnych i stanów emocjonalnych (strach, przyjemność, agresja, euforia, zadowolenie, niepokój, pragnienie, głód, popęd itp.). Są one częścią skomplikowanego procesu wdrukowywania do głębokiej pamięci skojarzeń i odruchów emocjonalnych utrwalających systemy wartości i motywacji. Układ limbiczny nie tyle stanowi pojęcie anatomiczne, ile raczej proces fizjologiczny składający się z całego szeregu zjawisk w mózgu i z udziałem różnych struktur mózgu i układu nerwowego, prowadzących do określonych zachowań jednostkowych. Układ limbiczny uznano dość powszechnie (choć są wokół tego również kontrowersje) za centrum emocji. Znane z literatury zabiegi lobotomii – to eksperyment mający na celu fizyczne unieruchomienie części płata czołowego w celu stępienia silnych stanów emocjonalnych pacjenta – była to praktyka w psychiatrii na tyle kontrowersyjna, że zaniechano jej już kilkadziesiąt lat temu. Autorki proponują triadę pojęciową, dzięki której dokonują zgrabnej analizy procesu podejmowania decyzji – stres-nastrój-afekt. Ale pozostaje ważne pytanie – czy na podstawie ustalenia wdrukowanych emocji możemy modelować proces powstawania decyzji? Czy możemy kontrolować proces przy pomocy wiedzy o systemie wartości opartym na pewnych danych fizjologicznych i społecznych (rodzina, genetyka, środowisko, warunki wychowania itd.)? Na takie pytania należałoby odpowiedzieć – z pewnością tak, ale tylko do pewnego momentu. Proces może być zarówno kontrolowalny jak i wychodzić poza ramy przyjętego jako pewnik procesu modelowego. Na koniec autorki dochodzą jednak do wniosku, że budowanie systemu dualnego (bodziec stresu i nastroju, bądź relacja między bodźcem a decyzją) jest nie do obrony. Należy wyjść poza ten schemat, jeżeli chce się głębiej zrozumieć mechanizm rządzący procesem podejmowania decyzji.

Dostarczanie określonego zestawu informacji z pewnością skutkuje reakcjami neurofizjologicznymi. Strach, poczucie zagrożenia są tutaj najprostszym przykładem w jaki sposób dostarczanie bodźców z zakresu poczucia bezpieczeństwa wpływa na zachowania i podejmowane decyzje. Drugim sposobem jest tworzenie nastroju (pozytywne emocje, przyjemności itd.).

Przy tej okazji specjaliści od neurofizjologii proponują analizę różnych mechanizmów towarzyszących teorii gier i koncepcje ograniczonej racjonalności. W teoriach gier – wychodząc poza matematyczny dorobek i kontekst badawczy – mamy do czynienia z badaniem zachowań społecznych i jednostkowych w wypadku konfliktu interesów (gra to dowolna sytuacja konfliktowa, a gracz to dowolny uczestnik tej sytuacji). Gry sprawiedliwe i niesprawiedliwe, dwuosobowe i wieloosobowe, skończone i nieskończone, o sumie stałej i zerowej itd. W każdym z tych teoretycznych modeli możemy znaleźć analogie do systemu społecznego, w którym zarówno jednostka jak i zbiorowość stają się uczestnikiem gry (dowolnie lub poprzez narzucenie sytuacji, panujące uwarunkowania).

Emocje a wybory polityczne

Duża część prac, artykułów (szczególnie amerykańskich autorów) sprawia wrażenie ograniczonych do świata opisywanego z perspektywy Chicago, Bostonu lub Philadelphi. Takie miałem wrażenie czytając opublikowaną w 2002 roku praca zbiorową pod redakcją Wiktora Ottati ze szkoły chicagowskiej pt. „The Social Psychology of Politics”. Autorzy próbują dostarczyć nam wiedz dot. funkcji psychologicznych kandydata/polityka w interakcji emocjonalnej z wyborcami. Jednakże polityczny kontekst amerykański i natrętne bombardowanie czytelnika przykładami z kampanii wyborczych w USA nie posuwa naszej wiedzy zbyt daleko. Niezbyt odkrywcze są bowiem stwierdzenia autorów o dużym znaczeniu „więzi emocjonalnej kandydata z wyborcami poprzez budowanie relacji w ramach dostępnych narzędzi” (takich jak actions and statements in particular situation, s. 10). Albo: „informacja dostarczana przez kandydata i jego sztab powinna być ułożona w tematyczną sekwencję zdarzeń”. Takie „odkrywcze” podejście nie daje nam wiele nowego materiału do przemyśleń, gdyż nie tworzy specyficznego zaplecza/materiału badawczego dla uogólnień, które mogłyby oddawać / ilustrować zjawiska poza kontekstem jednego kraju i jego specyficznej atmosfery/kultury politycznej. Do pewnego poziomu irytacji może prowadzić naukowa narracja, jak ta, w charakterystycznym dla tego typu publikacji zdaniu: Some information receives more attention than other information and, therefore, may have a greater impact on political judgments. Nie poprawia złego wrażenia wstawianie po każdym taki zdaniu nazwiska autorów innych prac, podobnie ogólnikowych i mało odkrywczych. Co jest zabawne w tym przytaczanym akurat artykule autorzy (Linda M. Isabel i Victor Ottati) natrętnie cytują samych siebie.

Typowa uniwersytecka praca, która obnaża bezradność wobec postulatu opisania precyzyjnych narzędzi badawczych. Ale problem jest głębszy. Nie bardzo wiadomo jak sobie poradzić na tym specyficznym pograniczu „jamesowskiego” behawioryzmu, popartego naukową literaturą z ostatnich 100-150 lat oraz politologii, która nie dysponuje wystarczająco solidnym laboratorium dającym niepodważalne i oczywiste rezultaty oparte o niepodważalne empiryczne badania. A odkryciem powinno być m.in. wszystko to co wyrasta przed nami na pograniczu:

– marketingu i polityki;

– technologii zarządzania a wyborami (tzw. zasoby administracyjne);

– zarządzania modą i emocjami estetycznymi;

– zarządzania strachem (piramida Maslowa a wybory oparte na 2-3 głównych potrzebach).

A wybory w gospodarce?

W XX wieku ośrodki akademickie w Europie i USA podejmowały szereg wieloletnich projektów badawczych, aby wykazać jak bardzo duża jest odległość między racjonalnym wyborem w ekonomii a ich nieracjonalnymi uwarunkowaniami, które naruszają interes samego wybierającego podmiotu. Zależność emocji od politycznych i gospodarczych decyzji dostrzegł już Herbert Simon, ogłaszając w latach 50-tych ubiegłego wieku szereg artykułów dotyczących ludzkich ograniczeń w zdolności do przetwarzania informacji, kreśląc to jako teorię ograniczonej racjonalności (bounded rationality). Poddał analizie wybory menedżerów i całych zespołów zarządczych w dużych korporacjach dochodząc do wniosku, że podejmowane przez nich decyzje w istocie oparte są o czynnik zadowolenia/satysfakcji a nie maksymalizacji rezultatu. Po Simonie przyszli tzw. behawioryści (R.Cyert, J.March, A. Tversky i inni), dla których najciekawsze okazało się badanie tzw. niepewności behawioralnej. Sprowadzić to można do prostej tezy o zależności dokonywanego wyboru od otoczenia (socium i natura), a nie od obiektywnych danych i optymalnych warunków. Przy tym należy mieć na uwadze, że nasz mózg, czyli pewien układ fizjologiczny organizmu jest uważany przez uczonych za element natury. Znani psychologowie – Ward Edwards, Amos Tversky a wreszcie Daniel Kahneman – wzięli na warsztat modele poznawcze i procesy podejmowania decyzji w warunkach niepewności, przypadkowości, wpływu czynników pozaracjonalnych (emocje) zestawiając je z ekonomicznymi modelami racjonalnego wyboru. W 1979 roku Kahneman i Tversky przedstawili tzw. prospect teory, która podejmowała próbę wyjaśnienia sposobu podejmowania decyzji przez człowieka w warunkach ryzyka, strachu, stresu itd. dowodząc, że nasze decyzje nie zawsze są optymalne a gotowość do podejmowania ryzyka zależy od kontekstu (przede wszystkim społecznego). Do ich kluczowych sformułowań należy stwierdzenie, że ludzie bardziej nie lubią strat niż lubią zyski.

Na początku XXI wieku jeszcze Kahneman u szczytu swojej akademickiej aktywności podejmował próby integracji dorobku psychologów i ekonomistów w dziedzinie dotyczącej ludzkich osądów i podejmowania decyzji w warunkach niepewności. Dostał za to zresztą prestiżową tzw. nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii (nagroda przyznawana pośrednio przez Komitet Noblowski sponsorowana przez Bank Szwecji).

Krytycy ekonomii behawioralnej wskazują na słabość narzędzi badawczych (obserwacje, sondaże, ankiety, itd.) stojąc na stanowisku, że podział na decyzje racjonalne i nieracjonalne jest łatwy i oczywisty, prosty do uchwycenia. Dlaczego mamy się zajmować decyzjami nieracjonalnymi, które w konsekwencji prowadzą do łatwo dostrzegalnych błędów. Tymczasem behawioryści pytają – skąd zatem anomalie rynkowe? Czy to tylko błędy w obliczeniach? Czy też efekt głębszych problemów poznawczych?

Behawioryści mają ważny głos/rolę w dziedzinie ekonomii. Takie obszary badawcze jak: heurystyka (sposób podejmowania decyzji spontanicznych i nie opartych na szczegółowej analizie), framing (sposób przedstawienia problemu ma wpływ na decyzje o jego rozwiązaniu) czy nieefektywność rynkowa, wchodzą dzisiaj do kanonu wiedzy menedżerskiej. Upraszczając – to co nazywamy czynnikiem ludzkim (możliwość popełnienia banalnego błędu) jest nie tylko kwestią/rezultatem pomyłki, zaniedbania, ale także wynika z całego szeregu uwarunkowań emocjonalnych (tzw. podreakcje, nadmierna pewność siebie, czynniki naturalne – zdrowie, stan psychosomatyczny itd.).

Odchylenia kognitywne (poznawcze) w ekonomii nie są rezultatem emocji jednostki, ale także mogą wynikać z reakcji społecznych (strach, euforia, moda itp.). Jedynym problemem w ekonomii behawioralnej jest trudność zastosowania jej modeli badawczych do projektowanych decyzji. Ta dziedzina nauki na pograniczu ekonomii i psychologii skutecznie może opisać zaobserwowaną anomalię i dać pewien wzór do zastosowania przy analogicznych lub zbliżonych sytuacjach podejmowania decyzji. No tak, ale tylko ex post. I to jest też źródłem krytyki pod jej adresem.

Jeden z czołowych ekonomistów, mających także swoje zasługi dla socjologii / nauk społecznych Vilfredo Pareto uważał, że badając zjawiska społeczne (ekonomia, socjologia, polityka) nie należy ograniczać się do jednej perspektywy. Jako zwolennik stosowania w ekonomii metodologii matematycznych nie stronił jednak od sięgania do psychologii. Czynniki psychologiczne, wymykające się logice i żelaznym zasadom racjonalności uznawał za podstawowy składnik życia społecznego. Stan psychiczny jednostki, jego emocje, system dokonywania wyborów i wartości konstytuują życie społeczne i wymykają się racjonalnym regułom. Pareto wprowadził pojęcie rezyduów (rezydua) jako podłoża trwałych dyspozycji psychicznych prowadzących do określonych zachowań. W efekcie tych dyspozycji psychicznych jednostka posługuje się derywatami, czyli zmiennymi elementami działań mających np. uzasadnić podejmowane decyzje czy wybór systemu aksjologicznego (skłonności do tej a nie innej ideologii).

Zatem źródłem równowagi społecznej – według Pareto – nie jest zgoda i powszechna miłość w społeczeństwie (iluzja i niebezpieczna ideologia), ale konflikt i walka przeciwstawnych sił. Źródłem tych działań jest system logiczny lub nielogiczny (spójny obiektywnie lub subiektywnie), zależy od wiary jednostek lub zbiorowości w skuteczność systemu. Dla Pareto bowiem większość działań podejmowanych przez jednostkę jest nielogiczna i nie przybliża jej do realizacji zamierzonych celów (są to np. działania magiczne, utopijne, realne, bądź oparte na przesądach). To samo możemy mówić o relacji między jednostką a wyborem politycznym.

Wbrew koncepcjom neoklasyków ekonomia jest nauką społeczną, czyli zbudowaną w dużej części z delikatnej tkanki mglistych wyobrażeń i emocji.

Jakie wnioski ?

Chciałoby się to ująć prosto. Szczupli i wysocy osiągają lepsze rezultaty w kampaniach wyborczych niż niscy i grubi. Kobiety atrakcyjne przyciągają wyborców bardziej niż nieatrakcyjni mężczyźni. Ale niekoniecznie tak się dzieje jakby chciał tego spec od marketingu (czytaj: manipulacji).

To znaczy, że są pewne pokłady pozytywnych/negatywnych emocji, które mają dla wyborcy znaczenie większe niż samo tzw. pierwsze wrażenie. I są to systemy wartości.

We współczesnych systemach politycznych kluczowym narzędziem dla sprawowania władzy są wybory (demokratyczne lub udające demokratyczne – nieważne) każda sprawująca władzę lub kierująca systemem politycznym ekipa dąży do maksymalizacji zysku, czyli osiągnięcia najlepszego rezultatu. W tym celu używa się zestawu narzędzi z katalogu sprawujących władzę, aby oddziaływać na wyborcę w najbardziej optymalny sposób. Coś co potocznie nazywamy „kiełbasą wyborczą” dzisiaj oznacza zestaw skomplikowanych narzędzi oddziaływania – głównie emocjonalnego, ale także – sięgając do języka ekonomii – z obszaru teorii racjonalnego wyboru.

I tutaj mamy: pakiety socjalne dla poszczególnych grup wyborców; społecznie znaczące inwestycje lokalne; zarządzanie strachem (system bezpieczeństwa – ten z piramidy Maslowa). I na koniec – oddziaływanie na konkurencję oraz media. Wykorzystywanie tzw. zasobów administracyjnych – obserwowane przeze mnie od 30 lat zjawisko szczególnie silnie obecne w polityce na obszarze post-sowieckim – da się skatalogować. A jeżeli da się skatalogować i zmierzyć to można stworzyć na tej podstawie „indeks zasobów administracyjnych”, który byłby porównywalny ze słynnymi mierzalnymi indeksami: korupcji, wolności mediów, wolności gospodarczej itd. To mój mały wkład w rozwój teorii o systemach demokratycznych i postulat do organizacji międzynarodowych, aby zacząć poważnie zajmować się tym zagadnieniem.

Czynnik big data, czyli wpływ makro-danych, zbieranych przy pomocy narzędzi z mediów społecznościowych. Na podstawie takich makro-danych daje się ustalić trendy i mody (popularne towary, słowa, kolory i emocje), które dałoby się przenieść do makro-kampanii, czyli dużego oddziaływania na ogromne grupy konsumentów/wyborców. Będąc w 2016 roku w USA odwiedziłem w Nowym Yorku firmę, która rozpoczęła pionierską eksplorację świata mediów społecznościowych, aby poprzez analizę big data uzyskiwać informację marketingową o panujących nastrojach i modach. Zastanowiło mnie wówczas jak szybko odpowiednio wypreparowane na zamówienie producenta/szefa kampanii dane mogą dostarczyć informacji o tym, jakiego typu skojarzenia, wrażenia estetyczne i wartości służą najlepiej promocji danego towaru/usługi/zestawu idei.

W tym wypadku mamy zatem do czynienia z relacją między światem emocji a dokonywanymi wyborami konsumenckimi. W konsekwencji – jeżeli system ideowy, program partyjny, polityczny uznamy za towar – może dotyczyć to także kampanii wyborczych.

Podsumowując przytaczane wyżej prace autorów dostrzegających silną zależność procesów neurofizjologicznych od wyborów chciałoby się stwierdzić, że w większości badanych przypadków decyduje zasada prawa pierwszych połączeń. Decydują skojarzenia pozytywne oparte na odwołaniu do pozytywnych pierwszych doświadczeń. Podobnie w polityce medialnej – sposób przekazania informacji decyduje o jej wadze i wpływie na emocje wyborcy (framing). Kto pierwszy ze znaczących mediów przekaże jakąś informacje może być pewny, że to on właśnie ukształtuje opinię, dokona parametryzacji lub sformatuje polityczną rzeczywistość. Dlatego media, dziennikarze tak bardzo zabiegają o to kto będzie tym pierwszym.

Prawo pierwszych połączeń – pojęcie z obszaru psychologii behawioralnej. Mamy tu do czynienia z pojęciem/zjawiskiem opisywanym w seksuologii. Wpływ pierwszych kontaktów erotycznych, doznań ma kluczowe znaczenie w procesie kształtowania upodobań i szukania przyjemności przez dorosłego człowieka. Dorosły osobnik wraca/poszukuje tego typu doznań, które uformowały na wejściu jego sposób percepcji lub które stały się na poziomie neurologicznym źródłem pozytywnych doznań i zostały wdrukowane jako prawdziwe, dobre, pozytywne, przyjemne, korzystne…

I jeszcze wniosek dotyczący ekonomii. Rozpoznany od dawna kierunek badań określany jako ekonomia behawioralna ma na celu analizę zachowań podmiotów gospodarczych i jednostek w obszarze motywacji. Ekonomii behawioralnej nie zajmują oczywiście podstawy psychologiczne tych zachowań ile relacja między stanem emocjonalnym, systemem motywacyjnym bądź procesem neurofizjologicznym a rezultatem, czyli kwestia np. szybkości i sposobu podejmowania decyzji w procesie rynkowym (wpływ danej informacji na zachowania uczestników rynku).

Badanie zachowań a także anomalii w grze rynkowej oparte jest w dużym stopniu o założenia (negacja lub afirmacja) teorii racjonalnego wyboru. W wypadku ekonomii behawioralnej za podstawowe pojęcie uznaje się tzw. błąd poznawczy

Ostatni wniosek, który można potraktować z przymrużeniem oka. Przedwyborcza porada: ponieważ system aksjologiczny buduje się na emocjach wybierajmy według wartości.

Bibliografia

Damasio Antonio, Błąd Kartezjusza. Emocje, rozum i ludzki mózg, Poznań 2013;

Elster Jon, Alchemies of the Mind: Rationality and the Emotions, Cambridge, 1999;

Glimcher Paul, Fehr Edvard, (red.) Neuroeconomics. Decision making and the Brain, 2014

Marcus, George E., Emotions in Politics, w: Annual Review of Political Science, 3(1): · Czerwiec 2000; s. 221-250;

Thaler Richard, oward a Positive Theory of Consumer Choice, „Journal of Economic Behaviour and Organization”, Marzec 1980, ss. 39-80.

Werner Wiktor, Werner Irena , Od duszy do świadomości, od jednostki do społeczeństwa. Szkice z historii intelektualnej, Poznań 2008 , s. 142

Ottati, Victor C., Wyer Robert S., Deiger Megan, Houston David i inni, The Social Psychology of Politics, Chicago 2006;

Comments are closed.